Przepraszamy za usterki, czyli konserwacja sprzętu młotkiem

Dziś nie będzie przynudzania. Nie dlatego, że się opamiętałam (nie ma leku na grafomanię), lecz albowiem klawiatura mojego klaptopa nie wydaje od kilku dni literek “a” oraz “z”. Nieczynne do odwołania, resztki literek “a” i “z” wyprzedano z magazynu, nie ma, proszę nie pytać i nie wydzwaniać do kierownictwa. Szef na Hawajach (albo, jak chce moja klawiatura, na Hwjch). Sposób,

Czytaj dalej

Smutny śmiech puszczyka, czyli wcale nie oksymoron

Dziś będę spokojna jak ciężki, niemy wiatr co w gorączce z sił opada w obojętne piachy pustyni Trąci nastoletnią melancholią? Nic dziwnego, napisane za czasów liceum. Księżyc za oknem znowu w pełni, choć dziś nie przypomina wesołej, rumianej pizzy. Odwiecznym swym bytem rozczarowany i zmęczony, na pożółkłym obliczu wyhodował starcze plamy i głowę zwiesza ciężko nad lasem, jakby nie miał

Czytaj dalej

Jak uszczęśliwić swojego psa, czyli 300 pysznych dań z kota

Plan na najbliższe dni: 1. Znaleźć i kupić gorset ortopedyczny. Na cały tułów. 2. Zamordować Kotka Ad. 1. Znowu, ZNOWU, mnie dziś sparaliżowało. Tym razem od trzeciego kręgu szyjnego do drugiego piersiowego. I to od czego? Od rozkosznego, niewinnego przeciągnięcia się rankiem. Nie przeciągnięcia się na linie uczepionej do szyi za pędzącym po wertepach traktorem, tylko takiego “ooo, jaki pięęękny

Czytaj dalej

Ja cie kręce gdzie moje ręce, czyli o zaskrońcach w kompoście

Zaskrońce w kompoście – brzmi jak przepis kulinarny od Beara Gryllsa. Dziś jest podobno ostatni dzień przed falą upałów 50 stopni Celsjusza (czyli całe dwa dni, każdy po 25 stopni), chciałam więc go wykorzystać na prace ciężkie. Bo w upał wymiękam, jak paczka fajek w kieszeni robotnika. Na pierwszy rzut miało iść przerzucanie zawartości kompostownika. Taka ogrodowa dyscyplina sportowa, bo

Czytaj dalej

Jak skutecznie ugotować jajko, czyli o teorii względności przystępnym językiem

Ciągle o tych kozach i fasoli, a przecież nie można się zachwaszczać intelektualnie i czasem jakieś doświadczenie naukowe przeprowadzić należy. Dzisiejszy wpis powstał oczywiście na podstawie własnych perturbacji. To znaczy w drodze naukowych rozważań nad złośliwością materii i empirycznym jej potwierdzaniu cyklicznym. Oraz pod wpływem nieustających, złośliwych komentarzy małżonka, który niby rozumie potęgę nauki, tylko nie docenia mojego w nią

Czytaj dalej

Ogrodnik nie zawsze przesadza, czyli o konstrukcji bomby domowej

(Tak by the by, i żeby żyło się lepiej, to obrazki są powiększalne. Bez użycia staromodnej lornety, wystarczy kliknąć w wybrany egzemplarz) Człowiek ma taki głupi zwyczaj, że czeka, aż owoc dojrzeje. Uważa, że dopiero owoc dojrzały ma odpowiednią wielkość, barwę, no i smak. Sójki nie mają tak niedorzecznych pretensji, więc finał mojego oczekiwania na właściwy termin zbioru truskawek jest

Czytaj dalej

Post scriptum, czyli jeszcze o ślimakach.

Tak w nawiązaniu do poprzedniego wpisu… Usłużny Internet pełen jest dobrych rad na każdą okoliczność, również w zakresie pozbywania się ślimaków metodami “eko”. Że tak wymienię trzy z najciekawszych: 1. Kup pan kaczkę. Oczywiście chodzi o kaczkę, która gustuje w ślimakach. Tylko co dalej z tą kaczką? Na smyczy ją prowadzać i na te ślimaki napuszczać? Żeby je tropiła, jak

Czytaj dalej
1 28 29 30 31 32