Czekając na sobotę, czyli portret artysty jako młodego mężczyzny
“Ogień wolno gasł, wiatr w kominie mielił dym. Czarodziejski dom mówi do mnie… Za oknami chłód Starodawnych duchów nocy. Nie otwieraj drzwi… Nie otwieraj, nie otwieraj… Nie otwieraj bramy mroku! Lodowaty cień mojej dłoni zmieniał kształt. Czasem owcą był, czasem wilkiem. Odwróciłem twarz na srebrzystobiały księżyc. Biały księżyc! Biały księżyc! (…) W srebrnej poświacie szła… Dziewczęcy duch Bogini Ziemi” Fragment
Czytaj dalej