Pół człowiek, pół pasiec, czyli o salcesonie i mojej krwawicy
Nie wiem co tam u Państwa, bo niewiele piszecie (serio – nawet temat niemieckich naturystów popylających goło na rowerach nie chwycił?), więc domniemywam, że to samo co u mnie – bryndza z nędzą i kiszone wodorosty. Najpierw przyszło wielkie ocieplenie, i cały ten zakichany śnieg topił się przez kilka długich dni, zamieniając podwórko w grząskie bagno, a Mająca w Jožina
Czytaj dalej