Kozy włoskie, czyli Niezidentyfikowany Obiekt Przerażający

Patrzę sobie przez okno w kuchni, a nad stawem maluje się iście biblijny obrazek. Siedem zastygłych żon Lota plus Andrzej (owce profilaktycznie daleko z tyłu), wszyscy stoją jak rażeni piorunem i wpatrują się w COŚ na środku stawu. COŚ jest dla mnie nieosiągalne wzrokiem, ale najwyraźniej powoli się przemieszcza, bo żony Lota plus Andrzej, a nawet rozbrykane zwykle kozie bachory,

Czytaj dalej