Cuda, wianki i boeingi, czyli o kulturze na wejściu
Mili Państwo. Z uwagi na to, iż goszczę w domu ducha Ernesta Hemingwaya, który złośliwie zepsuł mi ciasto, a ponadto kopie w fotel i straszy kota, pozwolę sobie zacytować jedno z jego powiedzonek. Może wkupię się tym w jego łaski i sobie pójdzie, nalawszy uprzednio do obu kieszeni płaszcza mojego limonkowego ciasta. “Pisanie to nic wielkiego. Siadasz przed maszyną do
Czytaj dalej