O szlachetnych skamielinach i worku cebuli, czyli rok arbuza i przepis na sos

Uspokójcie się, w przyszłym roku też będzie lato. Tymczasem we wrześniu dostałam pocztą laurkę z życzeniami urodzinowymi od Urzędu Miasta, a pośrodku tej laurki jak byk stoi, wielkimi literami i ozdobną czcionką: Pomijając już dlaczego ktoś wybrał mianownik, a nie celownik – DOSTOJNA?! Kisnę jak stary barszcz i zastanawiam się, jak tytułuje się tych szczęśliwców, którzy ukończyli setny rok życia

Czytaj dalej

Słońce świeci, zegar tyka, co tu wrzucić do paśnika, czyli chyba kuropatwa i o łóżku wodnym

No dobra, nie oszukujmy się – jeśli będę dłużej zwlekać z tym nowym wpisem, to jest do czasu, gdy już “wszystko będę miała zrobione i sobie usiądę na spokojnie…”, to to się zwyczajnie nigdy nie wydarzy. Zaczęłam pisać w lipcu, mamy wrzesień, fotek się w tym czasie nazbierało sto siedemset pół i pięćset, i teraz sama nie wiem, co się

Czytaj dalej

Dom pod palmami, czyli gdzie, u diaska, jest Koninek?!

No jak to “gdzie?” – w domu pod palmami, oczywiście. Nie są to może palmy, o jakich marzyłam, ani nawet takie, jakich bym potrzebowała, tylko takie, na jakie zasłużyłam, ale są. Dzięki uprzejmości i niezapowiedzianej wizycie zespołu do spraw utrzymania ciągłości linii energetycznych i nieprzerwanych dostaw prądu podczas gwałtownych zjawisk atmosferycznych my mamy palmy, a kozy miały wyżerkę przez tydzień.

Czytaj dalej