Gównorodek i inne polskie zwierzęta, czyli jak się suszy kurczaka
Wraz z nastaniem października sezon na „dobijcie mnie byle czym” uważam za otwarty. Nie dalej jak tydzień temu jesień kopnęła mnie w kolano (serio, serio; pokazałabym Wam siniak na lewym łokciu, którym próbowałam zamortyzować siłę upadku, ale siniaka nie było, bowiem natychmiast posmarowałam się cała olejkiem żywokostowym, który przysłała mi Mitenki), zaraz potem wdeptała w błoto, i z mściwą
Czytaj dalej