Obsikany Bożydar i klątwa krzywego kandelabra, czyli teraz sery, a potem koniec i bomba
Tu się nie ma co silić na poezję i wyszukane sztuczki językowej ekwilibrystyki – Bożydar znowu chodzi obeszczany, capiąc na kilometr z hakiem, a kozy wydreptały już tyle kilometrów, kursując w tę i we w tę wzdłuż dzielącej je od Bożydara linii pastucha, że urobiły grunt na błotne ciasto, w które zapadają się po kolana, i po wyjściu z niego
Czytaj dalej