Pitu pitu, love krowe, czyli smęty listopadowe
Pieski, tęcza, złote liście tak nam było zajebiście: A teraz? U nas wszystko po staremu – od połowy października tkwimy w epoce romantyzmu, to jest niemal codziennie wysłuchujemy lirycznych popisów wokalnych w wykonaniu kóz znajdujących się akurat w tej newralgicznej fazie cyklu owulacyjnego, gdy ani błoto po kolana, ni zawieje i zamiecie, ani nawet impulsywne dżule w drutach pastucha nie
Czytaj dalej