Sera naszego powszedniego daj nam dzisiaj, czyli o frytce i eksperymentach

Proszę:   Som: A tak sobie Żółte smacznie po zabiegu spało, zanim się na moje łóżko hojnie zsikało: Zabieg sponsorowany przez Teatralną (Żółte mówi, że dzięki, Teatralna, to musiała być gruba impreza, bo nic z niej nie pamiętam, i tylko Kanionek coś marudzi o zalanym materacu, ale kto by się przejmował Kanionkiem), a wykonany przez naszego ulubionego weterynarza, którego znamy

Czytaj dalej

Dmuchawce, latawce i kukuryku, czyli jak Cykan ratował dzikiego Kanionka z opresji

Człowiek używa adblokerów i innych aplikacji typu „nieśledźmnie”, jak ognia unika fejsbuka, nigdzie nie zakłada żadnych kont użytkownika, a już na pewno nie podaje daty urodzenia, a automaty od spamu i tak wszystko o nim wiedzą. Zbliżają się moje 45 urodziny i od kilku tygodni dostaję maile o takich tytułach: „Chcesz wszystko widzieć w pełnej ostrości?”, „Chciałbyś się w końcu

Czytaj dalej

Homo homini lupus, czyli znowu o zebrach i Czesiach

Zła wiadomość jest taka, że żniwa zaczęły się dwa tygodnie temu, a u mnie w lesie już dojrzewa jarzębina oraz kwitną mimozy, a co to oznacza, to już kiedyś Czesław Niemen śpiewał. Dobrych wiadomości nie ma, chyba żeby uznać fakt, że wszyscy wciąż jeszcze żyjemy. Zamiast dobrych wiadomości – świeżutka dykteryjka nawiązująca do tego wpisu, w którym tłumaczyłam jak działa

Czytaj dalej

Jaki wpis, taki tytuł, czyli o tymczasem

Miało być tak pięknie, a wyszło jak szydło z worka. Od dwóch tygodni działam w systemie operacyjnym Linux i nadal nic tu nie umiem, a zwłaszcza robić zdjęć z dialogami, które dotychczas produkowałam w pocie czoła, a dokładniej – w programie Microsoft Paint, który podobno jest prymitywnym narzędziem dla idiotów, i może właśnie dlatego w ogóle nauczyłam się tam używać

Czytaj dalej
1 2