Kochanie, zrobiłam kurczaki, czyli wiadomości z grilla część pierwsza

Państwo wybaczą, że tym razem nie będzie normalnego wpisu (no dobra, wiem, “normalnego” to tu chyba jeszcze nie było), tylko z grubsza, zwłaszcza, zasadniczo i ogółem obrazki, ale wtorkowa migrena zrobiła mi w głowie taki remanent, że do dziś szukam towaru i faktury za resztkę rozumu. No więc w bardzo dużym skrócie, oto co się wydarzyło w Incubator County. Poniedziałek,

Czytaj dalej

Oczywiście, że oczywiście, czyli o szaleństwie, oszustwie i zielonym swetrze

“I danced with the shadows In tranquil chaos, I lay naked in the rain An interception of light A disturbing memory This suicide veil I wear in shame” Fragment utworu “Suicide veil” z albumu “Eternity” grupy Anathema, 1996 (kiedyś mi się podobało, tak ze dwadzieścia lat temu)   Bardzo mi się podoba moja nowa klawiatura, która “nosi lekkie ślady użytkowania”,

Czytaj dalej

Mówcie mi “Janusz”, czyli kolejny wpis obrazkowy

Mili Państwo, Moje związki z klawiaturami są tak burzliwe, jak nietrwałe. Zmieniam je jak chirurg rękawiczki, bo choć ja akurat jestem stała w uczuciach, długo się do nowego przyzwyczajam i dlatego nie lubię zmian, to moje klawiatury co rusz stwierdzają, że nadmiernie je eksploatuję, traktuję przedmiotowo, i że w ogóle nie na tym polega związek romantyczny, że jeden w drugiego

Czytaj dalej

Głupi ma szczęście, czyli żeby wygrać trzeba grać – w inkubator sportowy

W dzisiejszym odcinku miało być o czymś innym, ale jak zwykle będzie o czymś innym. To znaczy w ogóle miało nie być dzisiejszego odcinka, albowiem Kanionek powinien był montować siatkę przeciw owadom w uchylnym okienku koziarni, ale zaczął padać deszcz i zamiast siatki zrobiłam inkubator. I oczywiście MUSIAŁAM Wam go pokazać, no bo jak się już zaczęło prowadzić życie, za

Czytaj dalej

Taki upał to zbrodnia, czyli jak wpleść kurdybanka do kryminału

Mucha na suficie stawała się coraz bardziej wyraźna. Co prawda poruszała się całkiem niezgodnie z muszym zwyczajem, bo – nie poruszając łapkami – wykonywała szybkie i niespodziewane skoki w bok, do przodu, i znów w bok, ale zdecydowanie była to mucha, a nic tak dobrze nie robi na skołowany umysł jak widok czegoś znajomego po przebudzeniu. “Sufit biały, więc nie

Czytaj dalej