Wsadź se pan gałązkę, czyli kura na celowniku

Zima, zima, i po… A nie. Zima wciąż tu jest. Po świętach tylko. Dobry wieczór Państwu, u mnie godzina minus szesnaście. I z góry przepraszam, że będzie bylejako, ale jaki twórca, taki produkt. A twórca ostatnio… Znacie może jakieś tabletki na “chcenie”? Bo nic mi się nie chce. Tabletki od bólu łba już wzięłam, i też nie pomogły. Przeżyłam dzisiaj

Czytaj dalej

Chwalisie nie tylko od święta, czyli patrzajcie i podziwiajcie

Moi najlepsi. Na wstępie dziękuję Wam wszystkim za życzenia świąteczne i niniejszym je odwzajemniam, choć daleko mi do Waszej kreatywności. Czego Wam życzę w te Święta? Ciepła i spokoju w sobie. Zapachów, które kiedyś przywołają miłe wspomnienia. Uczucia, że jesteście na właściwym miejscu, we właściwym życiu. Tym, którzy Święta spędzają samotnie, lub wcale ich nie obchodzą, życzę… tego samego. Odpisałam

Czytaj dalej

Pompon w Nowym Jorku, czyli o wędkarstwie podlodowym

Polska jest jak Nowy Jork – jeśli dacie sobie radę tutaj, dacie sobie radę wszędzie. Piętnasty grudnia, piękna pogoda, słońce bawi się w chowanego, co chwilę krzycząc zza chmur – tutaj jestem, gupi Kanionku! Gupi Kanionek cieszy pysk do ułamków słońca, roniąc łzy z oczu i nosa, a zimny wiatr pieszczotliwie naiwania go po zbielałym licu. –  Daleko jeszcze? –

Czytaj dalej

Dlaczego lepiej wierzyć w Diabła, czyli o jajach w wychodku

Po co Kanionek chodzi do wygódki? Chodzi sobie jaja pooglądać. Bynajmniej nie własne. Nawet nie chłopskie, chlip chlip, bum tarara, tss. Chodzi sobie pooglądać dwanaście jaj kurzych, od kur na własnej piersi chowanych, które to jaja przechytre kury zniosły w jamce na tyłach wygódki. A dokładniej pod tyłami wygódki. Do jamki żeby się dostać, trzeba przepełznąć pod zmurszałą deską, podwoziem

Czytaj dalej

Jak zostać wampirem w obsikanych butach, czyli o łabędzim jaju

Do czasz lecą roje skrzydlatych hien wabione skrzepłą krwią Do wież pędzą konie Woźnica kruk – zwiastuje śnieg i grad. Gromniczna wieje woń totemów, piór i rzeźb. Jesteś dziecięciem ćmy zamkniętym w kokonie ścian. KAT, fragment utworu Piwniczne Widziadła z albumu “Bastard”, 1992. Czy wspominałam już, że pracuję nad przeobrażeniem się w wilkołaka? Albo wampira, jeszcze do końca nie zdecydowałam,

Czytaj dalej

Z nornicą o życiu rozmowy, czyli bigos

Z nornicą z kuchni jesteśmy już na ty. Wychodzi zawsze w tym samym miejscu – spomiędzy kuchni kaflowej i szafy, niegdyś z lustrem, która teraz służy za regał na garnki. Najpierw wystawia łepek i tkwi nieruchoma, pochłaniając obraz zastanej sytuacji tymi wielkimi, czarnymi paciorkami, i nastawia czujne wachlarze uszu. –  Sama jesteś? – pyta. –  Jup – odpowiadam. –  W

Czytaj dalej
1 2 3 11