Że panna Pippi…, czyli straszne owce, kule ognia i patron wszystkich czytelników

Patronat nad dzisiejszym wpisem obejmuje ten pan: czy lubi pan czytać książki (no wiem, że stare, ale nadal aktualne, prawda?) Czy ja Państwu obiecywałam, że we wtorek będzie nowy wpis? Bo ten. Państwo sobie wyobrażą, że zasiadam ja wieczorem we wtorek do kompa, a tam… Nic mi się nie napisało! A przecież cały dzień miało, w przeciwieństwie do mnie. No

Czytaj dalej

Milczenie owiec, czyli wieczorek filmowy u Kanionka i o rosnącym poziomie zezwierzęcenia

Dzień dobry zimo, dzień dobry Państwu. Jadalna zastawa stołowa od Kachny wygląda tak: I teraz mam wyrzuty sumienia, że nie pokazałam Wam innych rzeczy, które od Was dostałam, więc nie wiem – pokazywać wszystko, czy nie pokazywać nic? Jestem w takiej akurat kwadrze księżyca, że najprostsze decyzje przychodzą mi z trudnością, albo wcale. No to Wy zdecydujcie. Siedzimy sobie z

Czytaj dalej

Piątek z Pimpacym, czyli jak Wąski pojechał na płatki i jak zrobiłam Irenę w trąbę

[z Wami to jednak można góry kraść i konie przenosić, co będę miała na uwadze, gdy przyjdzie mi jakiegoś konia gdzieś przenosić. Nie pamiętam już, kto rzucił hasło “400 komciów”, a kto później bohatersko podbił do “pińcet”, ale spisałyście się na medal, a nawet mięsny medalion, i nikt nie oszukiwał, wpisując “jieu3@6g#hbzmuoa” żeby podbić wyniki. Gdybym miała talent jak Prezes

Czytaj dalej

Włosy na cyckach potargał wiatr, czyli o żelazku i skutkach nadużywania wyrazów (schab też jest, nie bójcie)

Po pierwsze, Paryja kupiła sobie kozy, o tu są: piękne kozy Paryi Wątek ma już kilka stron, a zdjęcia są na drugiej, a oprócz kóz jest pies Budyń i kot Paskud. Po drugie, RozWieLidka przysłała mi fotkę schabu w towarzystwie domowego chleba i kawałka sera, więc sobie obślińcie biurko w pracy: Ha ha. Ja też się dałam nabrać, ale to

Czytaj dalej

Chór staruszków z miasta Brubershrübernichtverstehen, czyli o BTW, MPO, i kąpielach na sucho

Pytam małżonka, czy na obiad może być pizza, oczywiście własnej roboty, ale bez pieczarek, bo nie mamy, a on patrzy na mnie tak, jakbym mu zaproponowała co najmniej hot-doga bez parówki i bez bułki. A ja się Państwa pytam – co za różnica? Serwuję mu na ten przykład aromatycznego kurczaka w sosie śmietanowo-grzybowo-ziołowym, z młodymi ziemniaczkami z ogrodu, szczypiorkiem i

Czytaj dalej
1 2 3 8