O szlachetnych skamielinach i worku cebuli, czyli rok arbuza i przepis na sos

Uspokójcie się, w przyszłym roku też będzie lato. Tymczasem we wrześniu dostałam pocztą laurkę z życzeniami urodzinowymi od Urzędu Miasta, a pośrodku tej laurki jak byk stoi, wielkimi literami i ozdobną czcionką: Pomijając już dlaczego ktoś wybrał mianownik, a nie celownik – DOSTOJNA?! Kisnę jak stary barszcz i zastanawiam się, jak tytułuje się tych szczęśliwców, którzy ukończyli setny rok życia

Czytaj dalej

Słońce świeci, zegar tyka, co tu wrzucić do paśnika, czyli chyba kuropatwa i o łóżku wodnym

No dobra, nie oszukujmy się – jeśli będę dłużej zwlekać z tym nowym wpisem, to jest do czasu, gdy już “wszystko będę miała zrobione i sobie usiądę na spokojnie…”, to to się zwyczajnie nigdy nie wydarzy. Zaczęłam pisać w lipcu, mamy wrzesień, fotek się w tym czasie nazbierało sto siedemset pół i pięćset, i teraz sama nie wiem, co się

Czytaj dalej

Dom pod palmami, czyli gdzie, u diaska, jest Koninek?!

No jak to “gdzie?” – w domu pod palmami, oczywiście. Nie są to może palmy, o jakich marzyłam, ani nawet takie, jakich bym potrzebowała, tylko takie, na jakie zasłużyłam, ale są. Dzięki uprzejmości i niezapowiedzianej wizycie zespołu do spraw utrzymania ciągłości linii energetycznych i nieprzerwanych dostaw prądu podczas gwałtownych zjawisk atmosferycznych my mamy palmy, a kozy miały wyżerkę przez tydzień.

Czytaj dalej

Tyle śniegu naebao, czyli zimowe ogłoszenie serowarskie

Ale szum, ale tłum czarna noc, biały rum złote stosy pomarańczy dudni dom, dana da jak zabawa, to zabawa i wariatka dzisiaj tańczy (…) Maryla Rodowicz, “Wariatka tańczy”, z albumu “Cyrk nocą” 1979 (https://www.youtube.com/watch?v=TcbesZ9m4Uk, choć mnie się bardziej podoba tutaj, na klipie z odcinka Kabaretu Olgi Lipińskiej pt. Misiek: https://www.youtube.com/watch?v=3VqOIhqUklI) To tak trochę w nawiązaniu do ekscesów wokalnych Larwy, a

Czytaj dalej

Pitu pitu, love krowe, czyli smęty listopadowe

Pieski, tęcza, złote liście tak nam było zajebiście: A teraz? U nas wszystko po staremu – od połowy października tkwimy w epoce romantyzmu, to jest niemal codziennie wysłuchujemy lirycznych popisów wokalnych w wykonaniu kóz znajdujących się akurat w tej newralgicznej fazie cyklu owulacyjnego, gdy ani błoto po kolana, ni zawieje i zamiecie, ani nawet impulsywne dżule w drutach pastucha nie

Czytaj dalej
1 2 3 31