Leôncio nie kocha Isaury, czyli odcinek specjalny o byciu wróbelkiem
Miasteczko B., cotygodniowe zakupy, małżonek indaguje sprzedawcę w piątym już sklepie o baterię 9V, i to jeszcze alkaliczną. Odstawiam koszyk do zajezdni dyliżansów na parkingu marketu Netto, a kątem lewego oka łowię zasychającą już na polbruku plamę. Dwuwymiarowy wróbelek, rozjechany do grubości pocztówki, tam piórko, tu flaczek, taki mały Jackson Pollock. I mówcie co chcecie, ale jestem tylko Kanionkiem, więc
Czytaj dalej