Wolność, równość i demokracja, czyli możesz być, kim chcesz

Jak donosi źródło wszelkiej pożytecznej, a czasem zbytecznej wiedzy, czyli Internet, pewna krowa z Kalifornii, nosząca smakowite imię “Milkshake”, cierpi na zaburzenia osobowości – myśli, że jest psem, ponieważ wychowywała się z psami i najprawdopodobniej nigdy w życiu nie widziała innej krowy. Biega z psami po podwórku, “muczy” z tęsknoty za właścicielką, a czasem próbuje wcisnąć się do samochodu. Phi. Też mi wiadomość dnia.
Pewna koza, zwana Tradycją, widziała w życiu parę innych kóz, ale też woli być psem. Sypia w budzie, woda najlepiej smakuje jej z psiej miski, na spacerach niektóre odcinki pokonuje na smyczy, lubi czesanie psią szczotką, a gdy do bramy zbliżają się obcy, razem z psami biegnie ich nastraszyć. Tzn. psy szczekają, a ona robi za dziwadło, strzelając śmieszne miny, co wzbudza uśmiech na twarzy listonosza, a niedowierzanie i przecieranie oczu u pary weterynarzy, którzy przyjeżdżają szczepić psy i koty przeciw wściekliźnie. Na tylne siedzenie samochodu wpakowała się kilka razy, choć może nie dlatego, że wielka z niej amatorka szosowych wrażeń, a dlatego, że w samochodzie w słoneczne dni suszą się kromki chleba – psi i kozi przysmak do chrupania. O machaniu ogonkiem na mój widok nawet nie wspomnę, bo chyba inne kozy też tak mają.

To więc, że koza (czy w przypadku Milkshake – krowa) chce być psem, ani trochę mnie nie dziwi. Bo czy to źle być psem? Jedzenie pod nos podstawione, sierść wyczesana, łepek wygłaskany, za uszkiem podrapane, piłeczka rzucona, wycieczki po lesie urozmaicone, dobre słowo szepnięte, co mile łechta i psie i kozie ego. Dach nad głową, świeże siano pod nogą, a i kota można dla draki pogonić…
Żyć, nie umierać. Już bardziej zastanawia mnie działanie tego zjawiska w drugą stronę. Otóż od jakiegoś czasu psy mi trochę… skoziały :) Głównie w zakresie diety. Co, jak co, ale płatki owsiane nigdy nie figurowały wysoko na liście produktów uznawanych przez psy za jadalne. Ich pozycja plasowała się gdzieś mniej więcej pomiędzy gotowanym selerem a tabletką na robaki. Tymczasem odkąd nastała koza, płatki niepostrzeżenie wspięły się o kilkanaście oczek wyżej i zajmują obecnie, wg mojej oceny, pozycję co najmniej czwartą, po gotowanym mięsie, suchej karmie i suszonym chlebie. I choć trochę włażą pomiędzy zęby, a po ich spożyciu trzeba koniecznie napić się dużo wody, to przecież nie może być tak, że koza coś dostała, a psom tego nie wolno. Jak coś wolno, to wszystkim! Bo jest równość, wolność i demokracja. A jak koza zechce szczekać na listonosza, to też nikomu nic do tego.
Podpisano: Komisja Braku Kontroli Gier i Łamania Zasadów, widoczna na poniższym zdjęciu.
koza i psy

Jeden komentarz

  • Willow

    No musze bo sie udusze…Cudowny tekst. Trafilam tu przypadkiem, ale zostaje na zawsze. Czytam rzecz jasna od poczatku, bo to jedyna sluszna droga czytania bloga.
    Przepraszam za brak polskich znakow, komp sie zbuntowal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *