Na foty to chyba szans ni ma .
W koziarni nastąpiły duże zmiany. Że Gustaw poszedł do ludzi pisałam, że Księcia Laskę kupiliśmy pisałam.
Sprzedaliśmy dzieci Borsucz i powiem Wam że trochę byłam zdziwiona że kupiec nie odwrócił się napięcie ze słowami "wsadź se pani te kozy ..." i nie odjechał.
Wymaglowałam gościa na wszystkie strony, nieomal kazałam mu przysięgać na wszystkie świętości że nie zje kozuch i że dbał o nie będzie. Kupiec kozy już kiedyś miał, zeszły mu ze starości i teraz mu się zatęskniło i znów chciał mieć. Wiedział jak działa koza i czego potrzebuje i o raciczkach i odrobaczaniu i nawet wiedział że czasem trza weterynarza wezwać , obiecał że na żądanie będzie mi przysyłał zdjęcia.
Więc koźlęta oddałam i nie chcę więcej przez to przechodzić.
U nas kozie dzieci kosztują około 50 zł, amatorów koźlęciny nie brak, więc mam nadzieję że Laska narobi pięknych alpejskich dzieci i będę je mogła sprzedawać po cenie niegrillowej.
W międzyczasie Chłop pojechał dokupić do stadka dwie alpejki i dokupił trzy: Bocję, Lalkę i Kasiunię
Do robienia pięknych alpejskich dzieci Książe Laska zabrał się dużym zapałem. Chłopak codziennie budzi się z planem niecnotliwym i biega sprawdzając czy dziś mu się któraś koza nada.
Wiem już od kogo chłopy z pod budki z piwem uczą się podrywu .
Romanse pięknie kwitły... aż chłopa zapragnęła Borsucz .
Borsucz z Laską się nie lubią. Laska ją tłucze i przepędza od żarcia a ona wyraźnie się go obawia i kiedy Laska do niej podchodzi ucieka na drugi koniec koziarni . Miałam nadzieję że przepychanki się skończą wraz z nadejściem jesieni,ale na razie nic tego.
Kiedy Borsucz poczuła wolę, Laska przestał ją zauważać, ani jej nie tłukł ani innych złośliwości nie czynił , po prostu jej nie zauważał. A ona bidusia chodziła za nim, śpiewała mu, owijała się grubawym cielskiem wokół niego, podtykała dupę pod nos a on NIC, jakby jej tam zupełnie nie było. Kiedy dziewczynie amory przeszły, wrócili do stanu poprzedniego: Laska kozę dręczy a ona ucieka .
Czasem boję się że mi koza wpadnie w nerwicę i zamykam Laskę w karcerku wtedy Borsucz zaczyna maltretować wszystkie kozy, i nie są to takie przyjacielskie jebnięcia tylko ostre ciosy. Ona zawsze rządziła i ustawiała całe stadko ale takich ostrych jazd nie było.
Mam nadzieję że przy następnej fali miłości Laska zobaczy w niej kobietę a ona w nim pana i władcę i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie w zgodnym oktagonie
A teraz mocno zaciskam kciuki żeby post wysłało na forum a nie w kosmos.
W koziarni nastąpiły duże zmiany. Że Gustaw poszedł do ludzi pisałam, że Księcia Laskę kupiliśmy pisałam.
Sprzedaliśmy dzieci Borsucz i powiem Wam że trochę byłam zdziwiona że kupiec nie odwrócił się napięcie ze słowami "wsadź se pani te kozy ..." i nie odjechał.
Wymaglowałam gościa na wszystkie strony, nieomal kazałam mu przysięgać na wszystkie świętości że nie zje kozuch i że dbał o nie będzie. Kupiec kozy już kiedyś miał, zeszły mu ze starości i teraz mu się zatęskniło i znów chciał mieć. Wiedział jak działa koza i czego potrzebuje i o raciczkach i odrobaczaniu i nawet wiedział że czasem trza weterynarza wezwać , obiecał że na żądanie będzie mi przysyłał zdjęcia.
Więc koźlęta oddałam i nie chcę więcej przez to przechodzić.
U nas kozie dzieci kosztują około 50 zł, amatorów koźlęciny nie brak, więc mam nadzieję że Laska narobi pięknych alpejskich dzieci i będę je mogła sprzedawać po cenie niegrillowej.
W międzyczasie Chłop pojechał dokupić do stadka dwie alpejki i dokupił trzy: Bocję, Lalkę i Kasiunię
Do robienia pięknych alpejskich dzieci Książe Laska zabrał się dużym zapałem. Chłopak codziennie budzi się z planem niecnotliwym i biega sprawdzając czy dziś mu się któraś koza nada.
Wiem już od kogo chłopy z pod budki z piwem uczą się podrywu .
Romanse pięknie kwitły... aż chłopa zapragnęła Borsucz .
Borsucz z Laską się nie lubią. Laska ją tłucze i przepędza od żarcia a ona wyraźnie się go obawia i kiedy Laska do niej podchodzi ucieka na drugi koniec koziarni . Miałam nadzieję że przepychanki się skończą wraz z nadejściem jesieni,ale na razie nic tego.
Kiedy Borsucz poczuła wolę, Laska przestał ją zauważać, ani jej nie tłukł ani innych złośliwości nie czynił , po prostu jej nie zauważał. A ona bidusia chodziła za nim, śpiewała mu, owijała się grubawym cielskiem wokół niego, podtykała dupę pod nos a on NIC, jakby jej tam zupełnie nie było. Kiedy dziewczynie amory przeszły, wrócili do stanu poprzedniego: Laska kozę dręczy a ona ucieka .
Czasem boję się że mi koza wpadnie w nerwicę i zamykam Laskę w karcerku wtedy Borsucz zaczyna maltretować wszystkie kozy, i nie są to takie przyjacielskie jebnięcia tylko ostre ciosy. Ona zawsze rządziła i ustawiała całe stadko ale takich ostrych jazd nie było.
Mam nadzieję że przy następnej fali miłości Laska zobaczy w niej kobietę a ona w nim pana i władcę i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie w zgodnym oktagonie
A teraz mocno zaciskam kciuki żeby post wysłało na forum a nie w kosmos.