17-02-2016, 09:10 PM
Ślimory i nornice może nie (chociaż nie znasz MOICH ślimorów), ale dwa lata temu na przykład wzięłam i wysadziłam do ziemi sadzonki słonecznika jakoś na początku maja, a za kilka dni dziarski przymrozek przyszedł i wszystkie zeżarł
No więc robię rozsadę, bo wysiewanie nasion w połowie maja chyba nie ma sensu, i wybujałe już sadzonki do gruntu wtykam dopiero po przeminięciu ryzyka przymrozków. W mojej strefie klimatycznej, ha ha, bywa tak, że masz przymrozek w połowie maja, a kolejny już na początku września. To znacznie skraca okres wegetacji wielu roślin. Pomidory też sobie raz w maju zamroziłam
No właśnie, z tymi kozami... Obawiam się, że jeśli chodzi o plony, czeka Cię sporo treningów na anielską cierpliwość
Ja się z ogrodem urządziłam od razu tak, żeby był ogrodzony, jeszcze na długo przed kozami. Psy może nie zeżrą sadzonek, ale rozkopać, podeptać i obsikać bardzo lubią. O, przypomniało mi się - w ubiegłym roku, z uwagi na to, że miałam mnóstwo serwatki do zagospodarowania, podlewałam np. pomidory i ogórki rozwodnioną serwatką. No i raz podlałam też coś w doniczkach, co stało OBOK szklarni. I zgadnij, co się stało. Mądre psy zwęszyły serwatkę, więc rozwlekły zawartość doniczek po podwórku, sądząc zapewne, że gdzieś pod całą tą ziemią musi być źródło ich ulubionego napoju. Nie wiem, ile ziemi z serwatką zeżarły, ale musiały być nieco rozczarowane tym daniem
No więc robię rozsadę, bo wysiewanie nasion w połowie maja chyba nie ma sensu, i wybujałe już sadzonki do gruntu wtykam dopiero po przeminięciu ryzyka przymrozków. W mojej strefie klimatycznej, ha ha, bywa tak, że masz przymrozek w połowie maja, a kolejny już na początku września. To znacznie skraca okres wegetacji wielu roślin. Pomidory też sobie raz w maju zamroziłam
No właśnie, z tymi kozami... Obawiam się, że jeśli chodzi o plony, czeka Cię sporo treningów na anielską cierpliwość
Ja się z ogrodem urządziłam od razu tak, żeby był ogrodzony, jeszcze na długo przed kozami. Psy może nie zeżrą sadzonek, ale rozkopać, podeptać i obsikać bardzo lubią. O, przypomniało mi się - w ubiegłym roku, z uwagi na to, że miałam mnóstwo serwatki do zagospodarowania, podlewałam np. pomidory i ogórki rozwodnioną serwatką. No i raz podlałam też coś w doniczkach, co stało OBOK szklarni. I zgadnij, co się stało. Mądre psy zwęszyły serwatkę, więc rozwlekły zawartość doniczek po podwórku, sądząc zapewne, że gdzieś pod całą tą ziemią musi być źródło ich ulubionego napoju. Nie wiem, ile ziemi z serwatką zeżarły, ale musiały być nieco rozczarowane tym daniem