16-02-2016, 07:11 PM
No właśnie niezbyt daleko, choć czasem chciałabym, żeby wypuściły się gdzieś poza utarte ścieżki, bo na utartych ścieżkach już przecież WSZYSTKO zeżarły. Nie wiem tylko, czy to kwestia strachu/dyscypliny (nie no, co ja gadam? Kozy nie znają dyscypliny), czy raczej ukształtowania krajobrazu. Bo my jesteśmy otoczeni lasem, więc być może kozy uznają ścianę lasu za naturalną granicę "ich" terenu? Rzadko, bardzo rzadko wypuszczają się dalej, niż 50 metrów w linii prostej od koziarni. Najczęściej łażą w kółko wokół gospodarstwa, czyli trzymają się ogrodzenia, oczywiście po jego zewnętrznej stronie. Kiedy Energa wycięła w olszynowym lesie ten szeroki tunel, łączący obecnie moje gospodarstwo z nie moją łąką (chodzi i tę łąkę z koniczyną, na której kozy były ze mną kilka razy i widzieliście zdjęcia z tych wycieczek), obawiałam się, że stado będzie łazić na tę łąkę i ktoś się w końcu wkurzy, ale gdzie tam! Mogę spać spokojnie (przynajmniej tak długo, jak leśniczy nie zorientuje się, że trochę olch zostało obdartych z kory do wysokości koziego łba).
Ha, ha, w sprawie otrębów Weź sobie teraz wyobraź karmienie dwunastu kóz i dwóch owiec, tak żeby każdy zjadł sprawiedliwie należną mu porcję. Samo karmienie zajmuje mi ponad godzinę i wycieńcza, tak fizycznie, jak nerwowo. Sprawy się dodatkowo komplikują, gdy porodówka jest zajęta, bo gdy jes wolna, to korzystam ze żłobu. Zamykam się w porodówce z dwójką lub trójką odpowiednio dobranych osobników (czyli takich, które mogą jeść razem i się nie pozabijają), a owce zamykam w pokoju dziecięcym i one sobie jedzą z jednej, dużej michy.
No nic. Mam pytanie o te otręby, bo moje kozy jeszcze nigdy ich nie dostawały. Otręby w sklepie kosztują jakieś absurdalne pieniądze, wiadomo. Rozumiem, że kupujesz gdzieś hurtowo, na worki? Ile płacisz za kilogram, jeśli wolno zapytać?
Ha, ha, w sprawie otrębów Weź sobie teraz wyobraź karmienie dwunastu kóz i dwóch owiec, tak żeby każdy zjadł sprawiedliwie należną mu porcję. Samo karmienie zajmuje mi ponad godzinę i wycieńcza, tak fizycznie, jak nerwowo. Sprawy się dodatkowo komplikują, gdy porodówka jest zajęta, bo gdy jes wolna, to korzystam ze żłobu. Zamykam się w porodówce z dwójką lub trójką odpowiednio dobranych osobników (czyli takich, które mogą jeść razem i się nie pozabijają), a owce zamykam w pokoju dziecięcym i one sobie jedzą z jednej, dużej michy.
No nic. Mam pytanie o te otręby, bo moje kozy jeszcze nigdy ich nie dostawały. Otręby w sklepie kosztują jakieś absurdalne pieniądze, wiadomo. Rozumiem, że kupujesz gdzieś hurtowo, na worki? Ile płacisz za kilogram, jeśli wolno zapytać?