23-01-2016, 01:49 PM
Się naprawiła, bo wyschła, mówię Ci Najważniejsze, to odłączyć natychmiast po zalaniu i nie używać, najlepiej podsuszyć nawet suszarką do włosów, a nie używać, bo większośc płynów przewodzi prąd i można coś zjarać, a wtedy kuku na zawsze i nie ma czego ratować. Pamiętam, jak raz w hotelu telefon wpadł mi do muszli... Dobrze, że to wieczór był i po robocie. Telefon służbowy, więc tym bardziej zgroza i przerażenie, wyświetlać zaczął jakieś tęcze i chińskie krzaki, więc go szybko rozłożyłam na części i wysuszyłam... nad lampką nocną. Bo to nie był sezon grzewczy i jedynym źródłem ciepła była właśnie żarówka. Ułożyłam jakąś konstrukcję nośną nad abażurem i telefon po złożeniu rano do kupy działał jak ta lala, jeszcze przez kilka lat.
O tak, osiem lat to dla lapka jak 120 dla człowieka. Niby jeszcze żyje, niby widzi na jedno oko i pamięta, w który otwór wpakować kanapkę lub kleik, ale po jeździe wyczynowej na nartach zostały już tylko wspomnienia i kilka przykurzonych zdjęć.
No nic. Jeśli dobrze liczę, że Romuald założyła fundusz cyckowy 5 grudnia, to nie ma cudów, do 5 lutego pewnie urodzi. No chyba, że nie Ale nas trzyma w niepewności, koza jedna...
O tak, osiem lat to dla lapka jak 120 dla człowieka. Niby jeszcze żyje, niby widzi na jedno oko i pamięta, w który otwór wpakować kanapkę lub kleik, ale po jeździe wyczynowej na nartach zostały już tylko wspomnienia i kilka przykurzonych zdjęć.
No nic. Jeśli dobrze liczę, że Romuald założyła fundusz cyckowy 5 grudnia, to nie ma cudów, do 5 lutego pewnie urodzi. No chyba, że nie Ale nas trzyma w niepewności, koza jedna...