07-11-2015, 10:46 PM
Dorobiłam się wreszcie 66 kostek słomy mogę ścielić kozuchom bez opamiętania bo w razie potrzeby następne przywiozą
Kozy są coraz fajniejsze Luśka już pozwala się głaskać, Romuald je już z ręki ale na czułości jeszcze nie jest gotowa: "no wiesz, za krótko się znamy i w ogóle " Romuald w ogóle jest bardzo ostrożna, do zjedzenia marchewki dojrzewała trzy dni, nawet ją brała, memłała ale zaraz wypluwała, to samo z chlebkiem, buraczkiem, kapustką plują obie, za to liście chrzanu ... mniam (dobrze że mam tego dużo ) .
Postanowiłam wreszcie zabrać kozy na spacer: zapięłam Luśce linkę i idziemy, to znaczy stoimy prośbą, groźbą, przekupstwem, braniem na litość przeszłyśmy może 50 m puściłam linkę i idę (z nadzieją że pójdą za mną ) a kozule w tył zwrot i z powrotem pod chałupę . No to się naspacerowałyśmy
Jutro może następna próba: 5 kilogramów smakołyków w torbę i pójdziemy krótkimi do przodu
Kozy są coraz fajniejsze Luśka już pozwala się głaskać, Romuald je już z ręki ale na czułości jeszcze nie jest gotowa: "no wiesz, za krótko się znamy i w ogóle " Romuald w ogóle jest bardzo ostrożna, do zjedzenia marchewki dojrzewała trzy dni, nawet ją brała, memłała ale zaraz wypluwała, to samo z chlebkiem, buraczkiem, kapustką plują obie, za to liście chrzanu ... mniam (dobrze że mam tego dużo ) .
Postanowiłam wreszcie zabrać kozy na spacer: zapięłam Luśce linkę i idziemy, to znaczy stoimy prośbą, groźbą, przekupstwem, braniem na litość przeszłyśmy może 50 m puściłam linkę i idę (z nadzieją że pójdą za mną ) a kozule w tył zwrot i z powrotem pod chałupę . No to się naspacerowałyśmy
Jutro może następna próba: 5 kilogramów smakołyków w torbę i pójdziemy krótkimi do przodu