30-10-2015, 09:04 PM
Aha, ja też oczywiście nie zjadłam wszystkich rozumów, ale jakieś własne doświadczenia już mam, a i teorii wchłonęłam jak gąbka wody, bo przecież żyję tymi kozami Zawsze w przypadkach wątpliwych czeszę wszystkie znane mi fora i strony koziarzy, jak również nieliczne artykuły naukowe dostępne w necie, i sobie wyciągam wnioski.
Warzywa na tarce to faktycznie nie dla kóz, tylko kozich oszołomów. Takimi drobinkami wręcz łatwiej się łapczywej kozie zachłysnąć. U mnie najlepiej sprawdziły się długie plastry, czyli jeśli marchew, to cięta nożem z ukosa, jakbyś kijek strugała, i tyle. Wszystko tnę w plastry, oprócz dyni, którą wykładam w dużych kawałach wraz ze skórką, i one sobie odgryzają po kawałku, lub wydrapują zawartość tymi długimi zębiszczami. Liście kapusty też można dać w całości, ewentualnie porwane na kilka kawałków. Może przyda Ci się info, co moje kozy już udowodniły, że jest dla kóz jadalne:
jabłka, marchew, buraki ćwikłowe i cukrowe surowe (cukrowe to tylko for fun, nie za często i nie za dużo), ziemniaki (surowe też dawałam, jak i gotowane), kapusta wszelka, kukurydza prosto z kolby, cebula, czosnek w całych ząbkach, seler, cykoria, jarmuż, zielsko przyprawowe jak koper i pietruszka, kwiaty rozmaite (same odrzucą te trujące), dynia, cukinia, patison, czasem zeżrą ogórka, ale nie zawsze, bywa że chcą kiszonego, pomidorów nie lubią.
Nauczyłam się już, że same wiedzą najlepiej, czego im trzeba, czego im nie wolno (powąchają, prychną i odwrócą się na pięcie), a co im smakuje tylko od czasu do czasu. Na początku próbowałam "ogarniać skład", ale dałam sobie spokój. Ludzie piszą, że od nadmiaru jabłek koza się rozchoruje. Powiedzcie to moim kozom, które przez całe lato i pół jesieni łaziły od jednej dzikiej jabłoni do drugiej, pracowicie wyżerając setki kilogramów tych małych, wrednych, kwaśnych jabłuszek. A dzikich jabłoni jest tu od czorta, w tym jedna stara jak świat, wysoka na czetry piętra, o koronie tak rozłożystej, że można pod nią pole namiotowe urządzić
Z ziarnem, jednakowoż, nie przesadzaj. Wprowadzaj po trochu, jesli owies to cały, inne zboża powinny być gniecione (nie śrutowane, tylko gniecione, miażdżone); u mnie dla kotnych i karmiących, czyli również dojnych, dawka dobowa na kozę to kilogram, choć Bożena zżera więcej, bo szybko żre, skubana Swoim młódkom dawaj może maks. pół kg? Jeśli stwierdzisz, że ciężarne, możesz zwiększyć dawkę w ostatnich dwóch miesiącach ciąży, gdy rozwój płodu jest szybki. Uff.
Tak naprawdę ciężko jest zepsuć kozę, no chyba że ma jakiś feler genetyczny lub jest chora, albo właściciel jest ostatnim kretynem, więc możesz spać spokojnie
Warzywa na tarce to faktycznie nie dla kóz, tylko kozich oszołomów. Takimi drobinkami wręcz łatwiej się łapczywej kozie zachłysnąć. U mnie najlepiej sprawdziły się długie plastry, czyli jeśli marchew, to cięta nożem z ukosa, jakbyś kijek strugała, i tyle. Wszystko tnę w plastry, oprócz dyni, którą wykładam w dużych kawałach wraz ze skórką, i one sobie odgryzają po kawałku, lub wydrapują zawartość tymi długimi zębiszczami. Liście kapusty też można dać w całości, ewentualnie porwane na kilka kawałków. Może przyda Ci się info, co moje kozy już udowodniły, że jest dla kóz jadalne:
jabłka, marchew, buraki ćwikłowe i cukrowe surowe (cukrowe to tylko for fun, nie za często i nie za dużo), ziemniaki (surowe też dawałam, jak i gotowane), kapusta wszelka, kukurydza prosto z kolby, cebula, czosnek w całych ząbkach, seler, cykoria, jarmuż, zielsko przyprawowe jak koper i pietruszka, kwiaty rozmaite (same odrzucą te trujące), dynia, cukinia, patison, czasem zeżrą ogórka, ale nie zawsze, bywa że chcą kiszonego, pomidorów nie lubią.
Nauczyłam się już, że same wiedzą najlepiej, czego im trzeba, czego im nie wolno (powąchają, prychną i odwrócą się na pięcie), a co im smakuje tylko od czasu do czasu. Na początku próbowałam "ogarniać skład", ale dałam sobie spokój. Ludzie piszą, że od nadmiaru jabłek koza się rozchoruje. Powiedzcie to moim kozom, które przez całe lato i pół jesieni łaziły od jednej dzikiej jabłoni do drugiej, pracowicie wyżerając setki kilogramów tych małych, wrednych, kwaśnych jabłuszek. A dzikich jabłoni jest tu od czorta, w tym jedna stara jak świat, wysoka na czetry piętra, o koronie tak rozłożystej, że można pod nią pole namiotowe urządzić
Z ziarnem, jednakowoż, nie przesadzaj. Wprowadzaj po trochu, jesli owies to cały, inne zboża powinny być gniecione (nie śrutowane, tylko gniecione, miażdżone); u mnie dla kotnych i karmiących, czyli również dojnych, dawka dobowa na kozę to kilogram, choć Bożena zżera więcej, bo szybko żre, skubana Swoim młódkom dawaj może maks. pół kg? Jeśli stwierdzisz, że ciężarne, możesz zwiększyć dawkę w ostatnich dwóch miesiącach ciąży, gdy rozwój płodu jest szybki. Uff.
Tak naprawdę ciężko jest zepsuć kozę, no chyba że ma jakiś feler genetyczny lub jest chora, albo właściciel jest ostatnim kretynem, więc możesz spać spokojnie