10-02-2016, 01:02 PM
Kozuchy
|
10-02-2016, 02:13 PM
Jaga mieszka po sąsiedzku i mogłaby się obrazić, co prawda ona twierdzi że nie jest żadna Jaga tylko Jagata, no ale ...
10-02-2016, 04:09 PM
Nowa koza chyba będzie miała na imię Borsucz. Jak zauważyła Zeroerha mordę ma borsuczą.
A jeszcze chwila miałaby na imię Nowa łajza
10-02-2016, 07:50 PM
10-02-2016, 08:31 PM
Udało mi się dzisiaj przydybać Borsuczę w pozycji leżącej, lekko przydepnęłam ją kolanem i nieco skróciłam raciczki, ale tak ciut ciut, za jakiś tydzień operację powtórzę i tak do skutku. Wydawało mi się że Romuald ma straszne pazury ale to co ma "zadbana koza z ekologicznego gospodarstwa" to jakaś groza. Ma tak straszliwie przerośnięte racice, że kiedy staje na nogach to te dwie części raciczki rozjeżdżają jej się na boki a to ją boli i dlatego tak dziwnie stawia "stopy". Po podcięciu mam wrażenie że jest ciut lepiej ale może mi się tylko wydaje.
Nie znoszę robić zdjęć ale chyba zacznę chodzić wszędzie z aparatem po południu zaniosłam kozom sałatkę . Borsucz jest tak napalona na żarcie że biega od michy do michy i w rezultacie zaczynają biegać wszystkie kozy. Wywaliłam im sałatkę na kostkę słomy, kozy obległy ją dookoła, więc obyło się bez większych przepychanek. Mała Pączka wlazła na tę kostkę i ułożyła się na samym środku, apetycznie otoczona warzywkami jak danie główne . Kozy zdecydowanie działają przeciwdepresyjnie
10-02-2016, 09:50 PM
Przeciwdepresyjnie? Taak, do pewnego momentu. Albo raczej - pewnej liczby krytycznej
A gdy w stadzie jest jeszcze kilka samców z rogami jak żyrandole, to podczas PRÓBY nakarmienia kóz, z medytującej joginki stajesz się gurgoczącą inwektywy psychopatką, z pianą na pysku. Podobno. Ja nie wiem, tak tylko mówię, co we wsi słyszałam ;-P I w ogóle pozwól, że powiem HA HA HA HA HA (myślałam, że szybko mi poszło z jednej kozy zrobić dziesięć, ale widzę, że mam konkurencję, co się nie pitoli w tańcu ) Jakie imię? Baba Jaga może nie, ale Baba Czaga? Kolorki się zgadzają Śliczna osóbka. Mądrze jej z pyska wygląda. Z raciczkami dobrze robisz, że po trochu, zwłaszcza jeśli ona faktycznie jest w ciąży. Zbyt duża korekta teraz to byłoby niepotrzebne zdziwienie dla stawów. A nie próbowałaś korygować racic (i doić też) podczas karmienia właśnie? Gdyby jeszcze koza mogła stać na jakiejś skrzynce, czy innym naprędce postawionym podeście (na zdjęciu widzę np. jakieś drzwi), nawet niewysokim, to już byłoby Ci łatwiej. Uważaj na zęby i oczy (swoje) podczas manipulacji od dupy strony, no ale to już pewnie wiesz.
10-02-2016, 11:19 PM
Bardzo śmieszne Nie mam miejsca na więcej kóz, no może jeszcze jedna ... Muszę tylko zdecydować czy on, czy ona.
Czy latać za koziołkiem czy mieć swojego. Znalazłam koziołka w odległości spacerowej ale właścicielka mówi że dostał ciężkiej sraczki i nie wiadomo czy wydobrzeje. Mam nadzieję że chaos w czasie karmienia złagodnieje kiedy Borsucz zorientuje się że żarcie jest dostarczane regularnie. Przywiozłam wczoraj kozę grubaśną a dziś to już laska, chyba właściciele chcieli pokazać, jak bardzo jest zadbana i nakarmili ją na zasys :/ Dobrze że wzdęcia nie dostała czy innego cholerstwa bo mogłabym się nie zorientować w porę. Nie jestem pewna na sto procent ale chyba mnie młode kopnęło, a i kozia dupa jest dość wypukła Mam nadzieję że Borsucz ma prawdomówne więzadła i nie będę przez dwa miesiące, codziennie,ogłaszała porodu
13-02-2016, 11:23 PM
Paryjo, co tam u Pączki i reszty koziej ferajny? I czy mi się wydaje, czy obiecałaś więcej zdjęć?
14-02-2016, 09:43 AM
Obiecałam i wrzucę, ale dopiero kiedy net i nerw pozwoli
Po południu zanoszę kozom zaparzone otręby, taką paciarę i wtedy moje kozy zamieniają się w bardzo dzikie świnie! chrząkają, parskają, prawie kwiczą. Chciałam przytrzymać Borsucz i Luśkę żeby Romuald mogła się napić tej brei (Romuald jest damą i nie będzie się tłoczyć z chamami ) kiedy chwyciłam je za obroże, zaczęły się dusić i rzęzić, tak ciągnęły do michy, więc musiałam trzymać za rogi, koza trzymana za rogi zachowuje się jak ryba na haczyku. Chyba będę musiała wywalać te dwie na zewnątrz, na czas karmienia Romuald . Romuald, od kiedy została matką, zaczęła walczyć o szefostwo, rogata Luśka i bezroga Romuald napieprzają się łbami aż dzwoni. Czasami wchodzi w to Borsucz ale ona jeszcze nie ma śmiałości, choć mam podejrzenia że ona będzie rządzić . Wczoraj podstępem wywlokłam kozy na spacer. Mała Pączka chodzi przy nodze i szła za mną krok w krok, za Pączką oczywiście Romuald, a za nią Borsucz, zdezorientowana Luśka została pod domem. Dopiero kiedy odeszłyśmy spory kawałek Luśka galopem dołączyła do stadka Wpuściłam kozy w leśne zimozielone jeżyny i rzuciły się na nie prawie jak na otręby Kanionku na jakie odległości twoje kozy odchodzą od domu ? Zastanawiam się co się stanie jeśli puszczę towarzystwo bez nadzoru.
16-02-2016, 07:11 PM
No właśnie niezbyt daleko, choć czasem chciałabym, żeby wypuściły się gdzieś poza utarte ścieżki, bo na utartych ścieżkach już przecież WSZYSTKO zeżarły. Nie wiem tylko, czy to kwestia strachu/dyscypliny (nie no, co ja gadam? Kozy nie znają dyscypliny), czy raczej ukształtowania krajobrazu. Bo my jesteśmy otoczeni lasem, więc być może kozy uznają ścianę lasu za naturalną granicę "ich" terenu? Rzadko, bardzo rzadko wypuszczają się dalej, niż 50 metrów w linii prostej od koziarni. Najczęściej łażą w kółko wokół gospodarstwa, czyli trzymają się ogrodzenia, oczywiście po jego zewnętrznej stronie. Kiedy Energa wycięła w olszynowym lesie ten szeroki tunel, łączący obecnie moje gospodarstwo z nie moją łąką (chodzi i tę łąkę z koniczyną, na której kozy były ze mną kilka razy i widzieliście zdjęcia z tych wycieczek), obawiałam się, że stado będzie łazić na tę łąkę i ktoś się w końcu wkurzy, ale gdzie tam! Mogę spać spokojnie (przynajmniej tak długo, jak leśniczy nie zorientuje się, że trochę olch zostało obdartych z kory do wysokości koziego łba).
Ha, ha, w sprawie otrębów Weź sobie teraz wyobraź karmienie dwunastu kóz i dwóch owiec, tak żeby każdy zjadł sprawiedliwie należną mu porcję. Samo karmienie zajmuje mi ponad godzinę i wycieńcza, tak fizycznie, jak nerwowo. Sprawy się dodatkowo komplikują, gdy porodówka jest zajęta, bo gdy jes wolna, to korzystam ze żłobu. Zamykam się w porodówce z dwójką lub trójką odpowiednio dobranych osobników (czyli takich, które mogą jeść razem i się nie pozabijają), a owce zamykam w pokoju dziecięcym i one sobie jedzą z jednej, dużej michy. No nic. Mam pytanie o te otręby, bo moje kozy jeszcze nigdy ich nie dostawały. Otręby w sklepie kosztują jakieś absurdalne pieniądze, wiadomo. Rozumiem, że kupujesz gdzieś hurtowo, na worki? Ile płacisz za kilogram, jeśli wolno zapytać? |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości