To ja tak jeszcze rok z kawałkiem temu wyjeżdżałam kilka razy do roku do Mamy. Czort tam z cywilizacją, Gdańsk jest mi już prawie obcy (coraz więcej sklepów, galerii, wielkich reklam i neonów, a ludzie jak zombie), ale "klimat" od czasu do czasu trzeba zmienić. I przypuszczam, że małżonkowi też było (i jest?) to potrzebne, mieć taki jeden wieczór lub cały weekend bez baby Mam nadzieję, że niedługo już zasuszę księżniczki (czekam na wyraźne objawy trzeciego miesiąca ciąży) i zrobię sobie dwa dni wolnego od codziennej rutyny.
Tak, znam ten dylemat - lepsza niespodzianka i przyjście na gotowe, czy jednak bycie przy kozie, w razie coś? Oczywiście, to pierwsze wydaje się lepsze, ale OCZYWIŚCIE, jeśliby coś poszło nie tak, to wyrzuty sumienia gwarantowane. Tak naprawdę to najlepiej mieć kozę z drewna
Sobota rano
Romuald więzadła jeszcze ma wyczuwalne, apetycik w normie, zachowanie też. Jadę do tego cholernego miasta ale z żołądkiem ściśniętym podwójnie: od samego wyjazdu i dodatkowo od kozy
20-12-2015, 08:58 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-12-2015, 09:16 PM przez paryja.)
W "sylwestra" może sobie rodzić do woli ,jestem w domu,zwykle trzeźwa jak niemowlę
W wigilię się do rodziców wybieram, więc może wtedy .
Walka z kozimi dupami to nie w kij dmuchał ale coś mi się udało zrobić, wyraźnie wbrew koziej woli.
Pod aparat wyraźnie wpychała się Szutra więc proszę :zdjęcie numer jeden "kotek na płotku"
zdjęcie numer dwa:
Romuald ze wszystkimi kościami na wierzchu i chyba na wdechu bo zwykle tak żałośnie nie wygląda.
Zdjęcie numer trzy: podogonie Romuald
zdjęcie numer cztery obie laski od dupy strony.
Kurczę, Romuald wygląda mi na pewniaka, za to na ostatnim zdjęciu Luśka stoi tak jakoś dziwnie, że wygląda, jakby była w ciąży... na grzbiecie
Romuald "opuściła brzuch", więc teraz będzie wyglądać jak wieszak, zwłaszcza w rzucie z góry, a po porodzie będzie jeszcze gorzej Ale się nie martw. Szkoda, że nie można sobie powiększyć zdjęcia, bo na tej pierwszej fotce (czyli zaraz po kocie), mam wrażenie że już nawet widać małe wgłębienia po obu stronach kości ogonowej. Chyba, że to gra światła i cienia. No w każdym razie nie dziwię się, że chodzisz nerwowa, bo to wygląda na "już za momencik". Choć oczywiście zawsze należy pamiętać, że kozy są od tego, żeby z nas robić idiotów, a nie odwrotnie
Trochę mnie pocieszyłaś bo dopuszczałam już ewentualność że Romuald wcale nie jest w ciąży tylko mnie nabiera a ja po naczytaniu się wszelkich objawów i oznak po prostu je widzę
Te dziury obok Romualdowego ogona są, choć mam wrażenie że nie zawsze , ona jest kwadratowa i sprawia wrażenie że jej maluch bokiem wyjdzie a nie tyłem.
Romuald zrobiła się też trochę śmielsza, nadstawia mordę do drapania i grzbiet pod szczotę, jak człowiek kiedy go drapać po plecach: jeszcze tuuuu i trochę w prawo ooo
Wiem że zdjęcia są (co najmniej) mało czytelne, ale one, te kozy, chciały portretowych zdjęć i kręciły się jak Twoje owieczki, mordką do aparatu. Po tym całym bieganiu za kozami wysiadł internet i chciał mnie szlag trafić, więc wrzuciłam to co było, wielkości na jaką internet pozwolił .
Wczoraj na jednym z kozich forów przeczytałam że koza może się przed porodem "oczyszczać", objawia się to krwawym glutem, u jednych kóz widać to bardzo a u innych wcale, owo oczyszczanie może nastąpić nawet trzy miesiące przed porodem.
Mogłoby to tłumaczyć gluty Luśki. Przeczytałam również że miesiąc przed porodem kiedy młode się układają do wyjścia, koza matka może się dziwnie zachowywać: być osowiała albo zachowywać się jak w rujce.
Więc może garbata Luśka jest ciężarna tylko się nie chce przyznać
21-12-2015, 06:08 PM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-12-2015, 06:14 PM przez kanionek.)
Aaa! Teraz sobie przypomniałam - przecież Irena miała "krwawego gluta", gdy już była w ciąży, tylko teraz nie pamiętam, na ile to było przed porodem. No ale Bożena też miała gluta, tyle że czystego, długiego do ziemi, i już się na poród szykowałam, a Bożena dopiero do zajścia w ciążę
U Krówko glut poszedł na niespełna dobę przed porodem, u Pippi - na jakąś godzinkę przed. Koza kozie nierówna... (a ten glut przedporodowy to się chyba profesjonalnie czopem nazywa)
Aha, moje ciężarne też się przeciągały i ja również czytałam, że w ten sposób "układają" sobie młode w środku. W co wierzyć to nie wiem, ale przeciąganie się może oznaczać ciążę, albo na przykład to, że koza spała krzywo na złym boku i nastawia sobie kręgi
PS. Sprawdziłam datę zdjęcia z krwawym glutem Ireny - 13 lutego, czyli glut pojawił się blisko dwa miesiące przed porodem
Kotek, kotek ... kotek jest wytrzebiony i na pewno koźlątek nie ukoci
Romuald dalej nosi młode w wewnętrzu, dupa jej się okrąglutka zrobiła, jakby coś się stamtąd wydostać chciało, więzadła są nadal . Niech ona już weźmie i się uzewnętrzni bo przecież jajo zniosę
Jeśli przeciąganie się jest oznaka ciąży to Luśka przeciąga się na wszystkie strony ; staje na paluszkach jakby chciała "koci grzbiet" zrobić (o proszę! było o kotku ) albo idzie do przodu zostawiając tylne nóżki z tyłu.