Liczba postów: 185
Liczba wątków: 3
Dołączył: Mar 2015
Reputacja:
1
18-12-2015, 02:46 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-12-2015, 02:48 AM przez kanionek.)
Co jeszcze mogę powiedzieć - u mnie zasada utraty apetytu przed porodem się nie sprawdziła, wszystkie panny żarły do samego końca, a niektóre próbowały nawet w trakcie, za to faktycznie każda koza jest trochę inna. Z ostatnich na przykład doświadczeń: Krówko, na wieczór przed porodem, przyszła do mnie się przytulać jak nigdy. Stała oparta o mnie, wtulała mi głowę w szyję, i wyraźną przyjemność sprawiało jej głaskanie i drapanie. W dzień porodu, gdy sterczałam z nią na porodówce, też była bardzo ufna i miałam wrażenie, że chce, żebym tam z nią była.
Pippi - dokładnie na odwrót. "Odwal się, nie depcz po tym sianie, ja tu dziecko będę rodzić, psik, idź stąd!, kto ty w ogóle jesteś?" 
Cały czas pobekiwała, kręciła się w kółko, obwąchiwała mnie jak jakąś obcą babę itd.
Liczba postów: 185
Liczba wątków: 3
Dołączył: Mar 2015
Reputacja:
1
I tak w ogóle, Paryja, to weź nie pisz "ratunku! rodzę!" tutaj, tylko w komentach, albo dzwoń do mnie (wysłać Ci numer mailem? bo nie chcę, żeby jakieś spamboty lub inne wsze zło dopadło mój numer ze strony), a tak po drugie w ogóle, to HA HA HA HA 
Bo jak czytam o Twoich rozterkach, to sobie przypominam wpatrywanie się w Bożenę rok temu, tego jej długiego gluta, ten wielki brzuch... A potem ZIokołka - moje pierwsze doświadczenia z więzadłami i - jak już napisała Zeroerha - przeżywanie co najmniej kilku rzekomych porodów zanim nastąpił ten właściwy 
Trzymam kciuki za Twoje dziewczyny i za Twoją psychikę
Liczba postów: 317
Liczba wątków: 5
Dołączył: Oct 2015
Reputacja:
1
Więzadła Romuald znikały i pojawiały się , ziała dziura(ale upierać się nie będę, chciałam wymacać to wymacałam  ), ale jeszcze się wtedy Romuald nie rozłaziła . Teraz jest rozlazła kostnie na boki i te więzadła jakby miękną (wcześniej były "kościane" teraz są "chrząstkowe").
Młode jest (są?) dość ruchliwe, już bez problemu i wątpliwości mogę wyczuć jak się merda w Romuald.
Cycki dziewczynie powoli rosną.
Wszystko przez Luśkę i jej gluta, gdyby nie to, w życiu nie przyszłoby mi do głowy że to już  tymczasem Luśka się wycofała a ja wiszę nad biedną Romuald.
A niby nie kotną Luśkę i tak podejrzliwie oglądam, bo ona jest kombinatorka i ciąży zupełnie wykluczyć nie mogę.
Numer twój chętnie przyjmę, będę się lepiej czuła wiedząc że w razie wątpliwości mam kogo zapytać (bo przecież nie weterynarza  ).
Liczba postów: 317
Liczba wątków: 5
Dołączył: Oct 2015
Reputacja:
1
18-12-2015, 10:40 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-12-2015, 05:55 PM przez paryja.)
Kanionku czy to możliwe że pod wpływem ciąży Romuald Luśce bije hormonalna szajba? drugi raz w odstępie niespełna tygodnia Luśka ma objawy rujki: nie ma apetytu, drze ryja, merda ogonkiem, usiłuje pokryć Romuald i szaleje : skacze, biega, rozwala wszystko co jej się uda rozwalić.
One są milczące zwykle, czasem pobekują "wewnętrznie" a tu drugi raz Luśka taki cyrk odwala że już całkiem nie wiem co mam o tym myśleć, a weterynarz mi powie że mam obserwować(to recepta na wszystko chyba) , no i obserwuję aż mi się oczy wyłupiaste od tego robią ale to nic nie pomaga
Przez to ich wewnętrzne pobekiwanie, które rozlega się nie wiadomo skąd, kiedyś przeszukałam całą stajenkę w poszukiwaniu młodego  no bo kozy stoją spokojnie przede mną i na mnie patrzą a gdzieś z któregoś kącika słychać cichutkie beczenie. Na pewno któraś urodziła kiedy mnie nie było
No szajba i tyle! Moja i Luśki.
Liczba postów: 108
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2015
Reputacja:
1
Oooo, to trzymamy mocno kciuki za Paryi rozwiązanie, tzn. Twojej kózki
Liczba postów: 185
Liczba wątków: 3
Dołączył: Mar 2015
Reputacja:
1
Hm. Możliwe, że Luśka nie została jednak pokryta w swoim starym stadzie, i teraz szaleje, bo to już grudzień i ostatni dzwonek. Tylko częstotliwość "palmy" się nie zgadza. Owulacja trwa 24-40 godzin, a sam cykl 21-28 dni. Czy może tak na Luskę wpływać ciąża Romuald? Teoretycznie nie powinna, ale my tu mówimy o kozach 
Naprawdę, tylko jedna prawda tyczy się wszystkich kóz na świecie - że każda koza jest inna 
(aha, gdy moje młode kozy były w wieku kilku tygodni, też skakały na siebie, jakby w celach prokreacyjnych, więc jak widać robią to również dla zabawy)
Wrzucisz jakieś fotki Romuald? Rzut z góry byłby wiele mówiący, a i fotka od tyłu, podogonowa, dostarczyłaby cennych informacji. Luśki - dla porównania - też byłyby nie od czapki  Oczywiście jeśli zechcesz. Z Twojej relacji odnośnie Romuald wróżę, że to już bardzo niedługo.
Liczba postów: 317
Liczba wątków: 5
Dołączył: Oct 2015
Reputacja:
1
Postaram się w niedzielę wrzucić zdjęcie ciężarówki, niech kto mądrzejszy spojrzy  jutro rano jadę do miasta, a ono wysysa, więc kiedy wrócę będę zdolna tylko do tępego spojrzenia w przestrzeń.
Luśka chyba nie jest w ciąży a te szajby są zgodne z opisem rujki, tylko nie wiem czemu co tydzień ... no chyba że jednak w ciąży jest i jej własne hormony odwalają .
A i przez cały listopad, pawie do połowy grudnia, takich objawów nie miała więc przyjęłam że jest w ciąży.
Kto zrozumie kozę
zeroerhaplus
Unregistered
Wiecie co? Nigdy nie przypuszczałam, że będę na jakimś forum z napięciem wyczekiwać zamieszczenia przez kogoś zdjęć koziej dupy...
Ale jazda :D
Liczba postów: 185
Liczba wątków: 3
Dołączył: Mar 2015
Reputacja:
1
Zeroerha - 
I czego to ja sobie w życiu nie myślałam...
Paryja - z wyjazdami do miasta mam to samo! A im dłużej mieszkam w dziczy, tym gorzej. Dzień zakupów jest dniem przeklętym i straconym już na starcie 
Ale, ale... Czy znasz tę prawidłowość, o której kiedyś pisałam, a wyczytałam ją u pewnej babki-koziary? Otóż jeśli tygodniami, miesiącami, przyglądasz się kozie w oczekiwaniu na poród, i jesteś z nią prawie cały czas, wypatrując najdrobniejszych poszlak i oznak zbliżającego się porodu, to ona, ta koza, urodzi DOKŁADNIE wtedy, gdy Cię nie będzie w pobliżu? Ziokołkowi się prawie udało - już, już, prawie pojechaliśmy do miasta...
No to udanego porodu w sobotę, buhaha!
Liczba postów: 317
Liczba wątków: 5
Dołączył: Oct 2015
Reputacja:
1
Zeroerhaplus ja nigdy nie przypuszczałam że ktoś będzie z napięciem wyczekiwał zdjęć dupy mojej kozy  nigdy tez nie przypuszczałam że będę z dużym zainteresowaniem kozie w dupę zaglądać  ani że kozy będę miała.
Kanionku taką mam cichutką nadzieję że wykorzysta moment i zrobi mi niespodziankę  z drugiej strony wolałabym być w pobliżu i wzywać pomocy w razie W .
Nie będzie mnie jakieś trzy godziny, więc mam nadzieję że w razie kłopotów (splunąć, odpukać w puste i niemalowane i co się tam jeszcze robi) zdążę wrócić i pomoc wezwać.
Wyjazdów do miasta nienawidzę szczerze ale czasami (może trzy razy w roku) jadę tylko po to żeby nie odwyknąć od cywilizacji i nie szczekać na ludzi i samochody.
Wtedy spotykam się z moimi koleżankami które uważają że Chłop mnie trzyma na krótkim łańcuchu i dlatego tak rzadko przyjeżdżam
|