03-11-2015, 11:12 PM
Tez mam psa wegetarianina/nkę.
Jablka, gruszki, kapusta, kalafior, salata z oliwą i.... zołedzie. To przysmaki :-)
Jablka, gruszki, kapusta, kalafior, salata z oliwą i.... zołedzie. To przysmaki :-)
Wystąpiły następujące problemy: | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Warning [2] Undefined property: MyLanguage::$today_rel - Line: 476 - File: inc/functions.php PHP 8.1.31 (FreeBSD)
|
Kozuchy
|
03-11-2015, 11:12 PM
Tez mam psa wegetarianina/nkę.
Jablka, gruszki, kapusta, kalafior, salata z oliwą i.... zołedzie. To przysmaki :-)
Z mięs jada chętnie żołądki drobiowe, łaskawie czasem spojrzy na kadłuby z królika reszta jest zwykle be . Kiedyś mu posypałam kurzęce kadłuby kiszoną kapustą to wylizał dokładnie kapustę. Wieprzowa nóżka wywołuje odruch wymiotny, dosłownie! Za to kiedy się je jabłko to siedzi przed człowiekiem i żebrze, i o truskawki i czereśnie. Kradnie ogórki ale pomidorów nie lubi
Ostatnio zbierałam tarninę i dla jaj rzuciłam mu jedną, zjadł a kiedy się nie doczekał na następną zaczął się sam obsługiwać prosto z krzaka, to samo było z jeżynami i poziomkami ale one chociaż słodkie to się nie dziwię . I byłoby to zabawne gdyby nie był taki przeraźliwie chudy . Sucha karma zawiera chyba za dużo mięsa bo też niechętnie żre. Weganie usiłujący przestawić psa na tofu byliby zachwyceni i mieliby dowód że pies mięsa nie potrzebuje Modra a co twoja psa jada oprócz roślin ? Może i Budyniowi "podejdzie ".
Wąski też żarł jeżyny, które mu zrywałam podczas spacerów w lesie, a gdy załapał, skąd je biorę, to sam sobie zrywał! Ale w sprawie Budynia nic nie pomogę, za to chętnie Cię wkręcę, jako początkującą koziarę, w taki interes. Otóż moje kozy na przykład bardzo lubią żołędzie. Tyle, że nie radzą sobie z całymi owocami, więc ja im te żołędzie tłukę, kamieniem o kamień, nie tak całkiem na miazgę, tylko tyle, żeby rozłupać lekko. No więc sprawdź koniecznie, czy Twoje też lubią, bo to bogate źródło białka i w ogóle. I miłego łupania, buhahahahaha!
PS. A części tych jabłek nie da się przechować w stanie świeżym, w jakiejś piwnicy, choćby przez dwa, trzy miesiące? Bo się nakroisz do tego suszenia...
04-11-2015, 01:21 AM
04-11-2015, 09:34 AM
Kozy żołędzie lubią już sprawdziłam ale jakoś mało ich w tym roku albo sójki już wykradły . Może Budyniowi też będę łupać, skoro źródło białka ...
04-11-2015, 09:38 AM
Nie wiem, czy to już było "na Kanionku", czy nie, ale nie mogę... i muszę:
https://www.youtube.com/watch?v=_M-cUkX96vA ... to w temacie "Chłop Paryi pojechał po kozła" :)
04-11-2015, 10:03 AM
No też to tak widziałam ale on pojechał tylko kozła wypatrywać
05-11-2015, 04:48 PM
(04-11-2015, 09:38 AM)zeroerhaplus napisał(a): Nie wiem, czy to już było "na Kanionku", czy nie, ale nie mogę... i muszę: I wszystko moze byloby fajnie, gdyby nie to, ze koziolek ma z przodu pewnie drutem, albo sznurem zwiazane bolesnie kopyta/nogi i jedzie wlasnie pod noz :-(
07-11-2015, 10:46 PM
Dorobiłam się wreszcie 66 kostek słomy mogę ścielić kozuchom bez opamiętania bo w razie potrzeby następne przywiozą
Kozy są coraz fajniejsze Luśka już pozwala się głaskać, Romuald je już z ręki ale na czułości jeszcze nie jest gotowa: "no wiesz, za krótko się znamy i w ogóle " Romuald w ogóle jest bardzo ostrożna, do zjedzenia marchewki dojrzewała trzy dni, nawet ją brała, memłała ale zaraz wypluwała, to samo z chlebkiem, buraczkiem, kapustką plują obie, za to liście chrzanu ... mniam (dobrze że mam tego dużo ) . Postanowiłam wreszcie zabrać kozy na spacer: zapięłam Luśce linkę i idziemy, to znaczy stoimy prośbą, groźbą, przekupstwem, braniem na litość przeszłyśmy może 50 m puściłam linkę i idę (z nadzieją że pójdą za mną ) a kozule w tył zwrot i z powrotem pod chałupę . No to się naspacerowałyśmy Jutro może następna próba: 5 kilogramów smakołyków w torbę i pójdziemy krótkimi do przodu
Ale widzisz, jednak nie uciekły gdzie bądź, tylko do domu! Moje też tak mają, że jak je coś wystraszy, to pędem do koziarni
Moje dziś dostały "wannę" kapusty, i zawartość zniknęła w 5 minut, ale faktem jest, że miewają swoje sezonowe zachcianki. Irenie nauka głaskania zajęła długie miesiące. Do szczotki tez się przekonała jako ostatnia, a teraz jej córki mają te same wątpliwości Ale wszystko w swoim czasie, bez pośpiechu. Fajnie, że masz zapas słomy. Ja też odetchnęłam z ulgą, gdy już i owies, i ściółka, i siano były załadowane pod dach, a teraz jeszcze, przy okazji zwózki drewna, nabawiliśmy się nowego znajomego, co nam polecił gościa z ciągnikiem i talerzówką, i kto wie - może w końcu uda się nam przeorać te nasze dzierżawione od Lasów łąki i zasiać koniczynę, lucernę, lub choćby trawę, i mieć własne siano w kolejnych latach |
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|