Wystąpiły następujące problemy: | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Warning [2] Undefined property: MyLanguage::$today_rel - Line: 476 - File: inc/functions.php PHP 8.1.31 (FreeBSD)
|
Kozuchy - Wersja do druku +- FOK - kozie sery bez kozery (https://kanionek.pl/forum) +-- Dział: FOK (Forum Obory Kanionka) (https://kanionek.pl/forum/forumdisplay.php?fid=13) +--- Dział: Nasze zwierzątka, cudze zwierzątka (https://kanionek.pl/forum/forumdisplay.php?fid=17) +--- Wątek: Kozuchy (/showthread.php?tid=50) |
RE: Kozuchy - kanionek - 16-02-2016 Aha, tak sobie jeszcze pomyślałam, z tym puszczaniem bez nadzoru, że najlepiej to po prostu sprawdzić. Jeśli masz możliwość schować się gdzieś i jednocześnie widzieć, co małpy knują...? Moje dziady mają obecnie koziarnię otwartą 24/7 i "robio co chco". To jest luksus nie do przecenienia, zwłaszcza gdy zwierzaków jest dużo, bo oszczędza czas. RE: Kozuchy - paryja - 16-02-2016 Otręby kupuję w młynie po 60 albo 80 groszy za kilogram (nie jestem pewna). Otręby przebiły nawet dynię. Dziś młoda Pączka uczyła się latać bo podeszła za blisko ciotki Borsucz w trakcie wciągania otrębowej brei. Staram się dawać przede wszystkim Romuald, bo one podobno dobrze na mleczność wpływają ale reszcie nie umiem nie dać więc też trochę dostają. Przy następnej wizycie w młynie mogę Ci worek otrąb podesłać Listonosz się ucieszy RE: Kozuchy - kanionek - 16-02-2016 Sprawdzę najpierw, czy tutaj można dostać, a jeśli nie, to chyba też przeżyją. Z takim workiem to chyba z Poczty by Cię wygonili Na mleczność to i owies ponoć wpływa (nie wiem, bo moje ciągle na owsie, więc nie mam jak porównać), a także np. lucerna (świeża i w postaci siana), ale lucerna to u nas jakiś rarytas, ciężko dostać i wiele płacić. W ogóle lucerna jest super i hiper, dużo białka i czegoś tam, dla ciężarnych i po porodzie, jak również dla rekonwalescentów idealna. Czytałam na jakimś amerykańskim portalu, że siano z lucerny jest takie drogie, ponieważ niełatwo je zrobić. Nie schnie tak szybko jak "zwykła" trawa, trzeba toto przewracać i warstwa nie może być zbyt gruba, bo się zakisi itd. Chciałam sobie nawet wysiać tej lucerny, worek nasion chyba 25 kg znalazłam za jakieś 30 zł, ale gdzie ja to wysieję, żeby zołzy nie zeżarły, ledwie łeb z ziemi wystawi? Ale jeśli nie zapomnę, to w tym roku może na próbę gdzieś pod płotem w ogrodzie...? Ciekawam po prostu, jak to w moim regionalnym, zimnym klimacie da radę. Aha, przypomniałam sobie. Hamerykanie też bardzo wysoko sobie cenią czarny słonecznik, niełuskany (piszą o nim w skrócie "BOSS" - w życiu bym się nie zorientowała, że to od "black oil sunflower seeds" i z początku sądziłam, że gadają o jakiejś marce paszy pełnoporcjowej, bo u nich na rynku jest sporo gotowych granulatów dla kóz ), i w ogóle sobie koziego życia bez niego nie wyobrażają Oprócz białka, wysokiej zawartości dobrego tłuszczu i witamin, słonecznik (koniecznie czarny) zawiera też dużo jakiegoś tam włókna, które jest zbliżone do tego zawartego w sianie. Być może chodzi o błonnik, nie pamiętam, bo temat zgłębiałam rok temu i Alzheimer mi zajumał sporo informacji. Jeśli więc ktoś ma mało siana, to czarny słonecznik może je częściowo zastąpić, no i właśnie dlatego w ub. roku, gdy moje dziady nie chciały żreć tego siana dla bizonów, kupiłam im 100 kg słonecznika. Też chyba jakoś po 80 groszy za kilogram, ale łba sobie uciąć nie dam, bo jak już wspomniałam - Alzheimer często wpada do mnie z mopem i robi porządki. No to tak, od otrąb do słonecznika RE: Kozuchy - paryja - 17-02-2016 Nawet chciałam kozom słonecznik kupić, ale u nas jest po 1,5 zł i daleko(blisko po 4 i 6 zł ). Ale myślałam żeby im to dawać jako smakołyk, po garsteczce, bo bałabym się je zapaść, a tu pacz pan Amerykany mówią że bars dobre To kiedy trafi się wyjazd do tego daleko gdzie jest słonecznik, to im kupię. I posieję na wiosnę też, bo one też lubią zielone ze słonecznika. W zeszłym roku posadziłam topinambur, w tym roku już powinien zacząć się rozrastać, to tez podobno kozi przysmak, i zielone i bulwy. RE: Kozuchy - kanionek - 17-02-2016 O właśnie, ja też miałam topinambur posadzić, tylko teraz znowu problem "gdzie". Prawda, liście i kwiaty słonecznika wciągają jak odkurzacz. W ub. roku nasiałam tych słoneczników, narobiłam się (bo z rozsady, żeby nornice i inne ślimaki nie zeżarły nasion lub młodych siewek), słoneczniki porosły wielkie i w ogóle, a potem jak już się naskubałam jak głupia (w sensie - wyskubałam nasiona z tarcz słoneczników), to mi kilogram wyszedł Jeśli w tym roku posieję, to chyba faktycznie tylko na "zielone", w charakterze deseru. Ech, w sezonie wszystkiego pełno, można kozy rozpieszczać, a niewiele z ich przysmaków nadaje się do długiego przechowywania. RE: Kozuchy - paryja - 17-02-2016 Topinambur posadziłam byle gdzie i pewnie kozy go objedzą dokładnie. Wykopię za kilka dni parę bulwek i wsadzę w inne byle gdzie albo, jeszcze lepiej w kilka miejsc. Może coś ocaleje A ze słonecznikiem tak się nie pieszczę, wtykam kilka nasion w dziury w kretówkach, albo zrywam kawałeczek darni i tam wtykam, tak samo sadzę nasturcje. Ślimory i nornice wszystkiemu nie dadzą rady. Potem zapominam co gdzie powtykałam i mam niespodzianki. W zasadzie miałam ... bo tego... teraz to mam kozy RE: Kozuchy - kanionek - 17-02-2016 Ślimory i nornice może nie (chociaż nie znasz MOICH ślimorów), ale dwa lata temu na przykład wzięłam i wysadziłam do ziemi sadzonki słonecznika jakoś na początku maja, a za kilka dni dziarski przymrozek przyszedł i wszystkie zeżarł No więc robię rozsadę, bo wysiewanie nasion w połowie maja chyba nie ma sensu, i wybujałe już sadzonki do gruntu wtykam dopiero po przeminięciu ryzyka przymrozków. W mojej strefie klimatycznej, ha ha, bywa tak, że masz przymrozek w połowie maja, a kolejny już na początku września. To znacznie skraca okres wegetacji wielu roślin. Pomidory też sobie raz w maju zamroziłam No właśnie, z tymi kozami... Obawiam się, że jeśli chodzi o plony, czeka Cię sporo treningów na anielską cierpliwość Ja się z ogrodem urządziłam od razu tak, żeby był ogrodzony, jeszcze na długo przed kozami. Psy może nie zeżrą sadzonek, ale rozkopać, podeptać i obsikać bardzo lubią. O, przypomniało mi się - w ubiegłym roku, z uwagi na to, że miałam mnóstwo serwatki do zagospodarowania, podlewałam np. pomidory i ogórki rozwodnioną serwatką. No i raz podlałam też coś w doniczkach, co stało OBOK szklarni. I zgadnij, co się stało. Mądre psy zwęszyły serwatkę, więc rozwlekły zawartość doniczek po podwórku, sądząc zapewne, że gdzieś pod całą tą ziemią musi być źródło ich ulubionego napoju. Nie wiem, ile ziemi z serwatką zeżarły, ale musiały być nieco rozczarowane tym daniem RE: Kozuchy - paryja - 17-02-2016 Cholera! Napisałam posta i mnie wywaliło w kosmos. O czym to ja ... O grządkach. Nie mogę na razie niczego ogrodzić bo mam to rozpieprzone po wszystkich kątach. Będę musiała powykopywać co się da, jakieś mięty, lubczyki, melisy, i powtykać pomiędzy porzeczkami i agrestami, ten kawałek jakoś ogrodzić i tam przenieść wszystkie uprawy. Z lawendą już się pożegnałam, gryzą ją małpy i wypluwają bo im nie smakuje, a potem znowu gryzą bo chyba pachnie ładnie, a było ze trzydzieści krzaków... A jak im ognik smakuje, cholerom. I pocieszające: uwielbiają liście chrzanu, a to wróg gorszy niż przytulia, będę im rwała aż braknie ciekawe czy suszony też by żarły? Płotkiem leszczynowym odgradzam dróżkę bo czasem się rajdowcy trafiają. W najbliższej okolicy już mi "lasek" brakło i muszę chodzić coraz dalej, a im dalej chodzę tym wolniej płotka przybywa. Ze słupkami wierzbowymi w płotku, miałaś rację, bardzo kozom smakują ale liczę na siłę wierzby, ona jest niezniszczalna! RE: Kozuchy - kanionek - 28-02-2016 Nie wiem, jak Ci to powiedzieć... Widzisz, te wszystkie doniesienia o niezniszczalności wierzby pochodzą z terenów, na których nie ma kóz! O, można suszyć liście chrzanu? Jakaś nietutejsza ostatnio jestem i zadaję same głupie pytania. Współczuję ewentualnego przenoszenia grządek. Ja się zbieram (i zebrać nie mogę) do przewiezienia kilkudziesięciu taczek z przerobionym już lekko obornikiem, z tyłów obory do ogrodu. Kawał drogi po nierównym terenie i dwie furtki po drodze, a w krzyżu nadal mnie łupie Jak tam Twoje podopieczne? Pani Borsucza już bliżej rozwiązania? RE: Kozuchy - paryja - 29-02-2016 Wszystko można suszyć, tylko nie wiem czy suszony chrzan będzie im smakował. I chyba takie liście kruche bardzo, więc pewnie w jakieś pudła trzeba będzie upychać. Przenoszenia grządek mi nie współczuj, mój ogródek to ogródek sapera. Chałupka stoi na skarpie i kiedy tu zamieszkaliśmy, wychodząc z domu leciało się w dół, natomiast z tyłu skarpa spłynęła i zasypała pół chałupy. Przez pierwsze lata Chłop przy użyciu szpadla i taczek z tyłu wykopywał żeby z przodu nasypać, zrobił w ten sposób mnóstwo przestrzeni poziomej, na której ja od razu coś sadziłam. Potem się okazywało że jeszcze trzeba odkopać(zasypać) więc musiałam brać swoje roślinki pod pachę i wędrować w inne miejsce. Niektóre krzaczki były przesadzane dobrych kilka razy, a buraczki kiedyś wykopywałam w lipcu, więc teraz mam grządki wielkości chustki do nosa (damskiej ) i na chybił trafił nasadzone wieloletnich zielsk, tu mięta tam lubczyk kawałek dalej rabarbar i nawet rzeczy o których nie pamiętam (o! tu rośnie agrest ! ciekawe skąd się wziął ) Ciągle uważam że kozy to najmilsze stwory jakie znam ale repertuar przekleństw znacznie mi się przy nich poszerzył Jak się do cholery doi kozę z koźlęciem na głowie ? z której to głowy przed sekundą Luśka zerwała mi chustkę i teraz walczą z Borsucz o to która ją zje ! Borsucz przestała napełniać cycki, ciut im przybyło i stanęły, więzadła jak druty (przynajmniej nie oszukuje ) Jest jeszcze nieśmiała ale już mordę do głaskania nadstawia. |