Koń, zaraza, i zając w kształcie dyni, czyli masz babo placek (z paracetamolem)
A nie mówiłam?! Tydzień po tym, jak się pochwaliłam pomidorami bez zarazy, już miałam to: Poobcinałam chore liście i całe pędy, i wszystkie porażone owoce, ale całych krzaków nie zlikwidowałam, bo wiem z doświadczenia, że rośliny i zwierzęta są uparte. I tak, po krótkim okresie zimna i deszczu, przyszły słoneczne dni, a pomidory zaczęły odzyskiwać równowagę, wypuszczać młode pędy, a
Czytaj dalej