W czasie deszczu zwierzęta się nudzą, czyli o wszechstronności psiej budy

Cóż za urocza niespodzianka – połowa czerwca, za oknem 12oC i ściana deszczu, którą od czasu do czasu burzy poryw wiatru prędkości 60 km/h. Naprawdę, nie trzeba było. Deszcz jest co prawda zjawiskiem pożądanym, tym bardziej, że w ogródku zasadniczo nie podlewam, rolnikom na polach zboża z lekka żółkną, a z pierwszej w tym roku wyprawy na grzyby przynieśliśmy zaledwie

Czytaj dalej

Księżycowe o borówkach rozmyślania, czyli po pierwsze: nie przeszkadzać

Księżyc wielki jak pizza w promocji wypłynął nad korony drzew otaczającego mnie lasu, by obwieścić fajrant. Jego smakowicie przyrumienione oblicze wywołało u mnie klasyczny odruch Pawłowa – ślinienie się i ssanie w żołądku. Powstrzymałam się jednakowoż od wywieszenia jęzora, albowiem kobiecie jednak nie wypada. (Powyższa fotografia jest doskonałą ilustracją powiedzenia “miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle”. Cóż, jaki

Czytaj dalej

Niewolnica Kozaura, czyli jak dać kozie wszystko, a jednocześnie wszystkiego nie stracić

Co je koza? Czy to prawda, że koza zje wszystko? Ano, niestety, prawda. Tyle tylko, że nie wszystko co koza zje, kozę wyżywi. Z produktów o znikomej wartości odżywczej, acz jadanych przez kozy, mogę wymienić np.: strzępek firanki, niebieską farbkę, pół świerkowej szyszki, pajęczynę, kolorowe piórko kurze… W swych dietetycznych eksperymentach moja koza posunęła się nawet do próby ustnego (pyszcznego?)

Czytaj dalej

Koza zwana Tradycją, czyli dlaczego nasze kury mają zielone nóżki

Zacznijmy od tego, że pijam kawę z mlekiem. Żółty ser był co prawda kanapkowym przekleństwem w czasach mojego dzieciństwa, jako nieśmiertelny, siermiężny i nawet w dziury ubogi, bardzo daleki brat cioteczny wiecznie nieobecnej szynki, ale też w niczym nie przypominał dzisiejszych serów w dziesiątkach wymyślnych smaków i gatunków – dziś smaczny żółty ser jest kosztownym rarytasem. Ser biały, czyli twaróg,

Czytaj dalej

Witajcie w naszej bajce.

Koza jest fajna, kozę mieć trzeba kto nie ma kozy nie pójdzie do nieba. Drodzy Czytelnicy tego bloga. Nie mając możliwości powitania Was po staropolsku chlebem i solą, witam Was tym rumianym, przaśnym, radośnie nieskomplikowanym wierszykiem o kozie. (ORAZ UWAGA, UWAGA, ja tu przybyłam z października roku dwa tysiące szesnastego, żeby wszystkich Szanownych Państwa, co postanowili rozpocząć przygodę z Kanionkiem

Czytaj dalej
1 29 30 31