Księżycowe o borówkach rozmyślania, czyli po pierwsze: nie przeszkadzać
Księżyc wielki jak pizza w promocji wypłynął nad korony drzew otaczającego mnie lasu, by obwieścić fajrant. Jego smakowicie przyrumienione oblicze wywołało u mnie klasyczny odruch Pawłowa – ślinienie się i ssanie w żołądku. Powstrzymałam się jednakowoż od wywieszenia jęzora, albowiem kobiecie jednak nie wypada. (Powyższa fotografia jest doskonałą ilustracją powiedzenia “miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle”. Cóż, jaki
Czytaj dalej