Czy ktoś widział Krampusa, czyli Wesołych Świąt
https://www.youtube.com/watch?v=UBCOgZYZPK0
Snowy Shaw. Wygrzebany ubiegłej zimy przez Małego Żonka, niezwykle utalentowany człowiek orkiestra, muzyk wielu instrumentów i wokalista, grał dla Merciful Fate i Kinga Diamonda, a teraz prowadzi jednoosobową działalność artystyczną. Kolorystycznie niewyuzdany, estetyczny teledysk, który mnie zachwycił (no ale jak miał nie zachwycić kogoś, kto siedzi rozczochrany w betonowej jamie, izolowanej od zimna pajęczynami i psią sierścią, a za oknem ma widok na pośniegowe błoto i kurze gówno?). Tak bardzo, że ogłaszam prosty konkurs: kto jako pierwszy poda w komentarzu nazwiska wszystkich muzyków występujących w teledysku, ten jest bystrzak i dostanie kawałek sera. Wszystko jedno jakiego, będzie w czym wybierać, zwłaszcza w kwietniu.
Ale ja Wam dzisiaj nie zamierzam zabierać zbyt wiele czasu, Drogie Kozy i Drodzy Kozłowie, bo wiem, że Ty, Droga Kozo, lepisz pewnie właśnie pięćsetnego pieroga z kapustą i grzybami, Twoje Koźlęta obżerają choinkę z cukierków (to nieistotne, że są pełnoletnie; dzieci zawsze będą dziećmi), kot ukradkiem macza łapę w masie sernikowej, która czeka aż zwolni się piekarnik, w którym makowcowi trochę się już spód przypalił, a w tym czasie Twój małżonek robi z psem Fafikiem pięćdziesiąte szóste okrążenie parku, i obydwaj bardzo liczą na to, że uda im się uniknąć bliskiego spotkania z odkurzaczem.
No więc ja Wam głowy nie zawracam, tylko życzę Najkozich Świąt! Takich, jakich i Wy sobie życzycie. Spędzonych w rodzinnym rozgardiaszu lub świętym spokoju. Obżartych lub ascetycznie skromnych. Takich, innych, lub żadnych, jeśli ktoś tak woli. Ja właśnie skończyłam trzygodzinny rytuał gotowania barszczu bardzo ukraińskiego, jutro zrobię sałatkę jarzynową, trochę pierogów mam jeszcze w zamrażarce, piernik upiekłam tydzień temu i nam to wystarczy, a futra i pióra dostaną jutro jakieś smaczne suprajzy pod leśną choinkę.
Nie zapomnijcie o miłości, wyrozumiałości i win odpuszczeniu (to znaczy napić się można, ale po raz trzynasty wypominać cioci Helence, że nie oddała nam tego zielonego garnka w dwa tysiące czwartym, to już dajmy sobie spokój), i niech Wam Mikołaj w grubej gotówce wynagrodzi.
(Jestem jakoś tak dobrze nastrojona do świata, bo barszcz wyszedł mi bardzo w kopytko, zjadłam całą miskę i spłynęła na mnie błogość i z wszechświatem harmonia, czego i Państwu, nie tylko w Święta, serdecznie życzę).
(Oraz, jak dotąd, ani śladu budki telefonicznej! Może Krampus ją zjadł).
Zdrowych i smacznych Świąt:)
I z wzajemnością (a to nie jest tak, że jeśli Święta są naprawdę smaczne, to potem trzeba je zdrowo odchorować?).
Wesołych Świąt dla was wszystkich :). Konkurs bardzo łatwy – Snowy Show jest jedynym muzykiem w tym teledysku, gra na wszystkim :). Zgadłam? Dostanę sera ? :)
Damn. Muszę wymyślić konkurs, w którym nie da się zostać zwycięzcą w ułamku sekundy!
Oczywiście, że dostaniesz sera :)
(W celu ustalenia dnia i sposobu dostarczenia nagrody prosimy o kontakt z żurem konkursowym pod adresem: info@kanionek.pl)
How how how, najlepszy Mikołaj ever :) Tylko ja z Irlandii, da radę? Byłam pierwsza bo wszystkie Twoje czytelniczki przy garach pewnie. Ja się obrobiłam wcześniej i mam już luzik. Jeszcze szynkę jutro opiekę (ugotowana już), grzybowa pachnie w całym domu, sernik stygnie – Święta !!
O w pyszczek, sprawdzę jak to wygląda z Irlandią.
Robić konkurs po nocy! Pf!
Uściskuję Cię najmocniej! Niech błogość będzie z Tobą, a żelazne zdrowie jej towarzyszy! I rdza niech się trzyma z daleka, bo wiem, że coś może o tej rdzy powiesz :D
No tak, zagadki konkursowe zbyt łatwe, ja przewidywalna jak rdza na starym żelastwie, chyba oddam tego bloga do prowadzenia Irenie i Roman!
(Aha, jeśli nie dostaniesz ode mnie maila w ciągu kilku najbliższych dni, to weź mnie kopnij w kolano; wszystko jedno które, obydwa i tak do kitu, OK?).
To bierę zydel i idę czekać do skrzynki. Myślisz, że ja jeszcze mam siłę kopać? To jest takie męcząąąąąące…
Wesołości i spokojności świątecznych życzę!!!
Kanionku… Barszcz?! Barszcz jest źródłem błogości? I harmonii? Postulat: gar barszczyku Kanionkowi co tydzień, co najmniej!
Moja błogość świąteczna ma źródło w śliżykach… Ale harmonii nie uświadczam, bo żrę je na dopchanie pieleszy brzusznych 😂.
Cała familia zgodnie dziś zapierniczała w kuchni i na mopie, jak żadko kiedy. Bo mamuni się lewa fakówka zepsuła za pomocą tępego noża. I mam TAKOM CIENŻKOM KOMTUZJE, że każdy musi mi pomagać. Nawet ciasta małolata wyrabiała… I teraz się nie wyprze, że potafi 😂
Pozdrawiam i ściskam Kanionkostwo i całą naszą Oborę!
Ech, to u Ciebie wymówka z jedną uszkodzoną ręką działa? Zazdroszczę :D
Oraz: czymże znowu są ŚLIŻYKI?!
My też Ciebie ściskamy, pozdrawiamy i cmokamy w paluszek :)
Trochę działa :) Ale tylko na moczenie łap i miąchanie ciasta. Reszta roboty do wykonania. Śliżyki to takie małe drożdżowe sucharki namoczone w kompocie z maku i bakalii, żarte na lodowato… Mniam!
Aha, i te małe drożdżowe sucharki to się specjalnie piecze, tak? Nie że to jakieś obrzynki z większego ciasta są, tak?
Bo ja się przymierzam do pieczenia kozich ciasteczek (już od trzech lat się przymierzam) i nie wiem, czy pójść w stronę “zwykłych” owsianych, ale bez cukru, czy może właśnie czegoś drożdżowego (co musiałoby potem być ususzone przed podaniem do koziego stołu).
Kompocik z maku, albo lepiej CAŁYCH MAKÓWEK, też byłby niegłupi – może w końcu uspokoiłyby się, stare ciotki, i przestały wzajemnie naparzać. Kozy zimą potwornie się nudzą! Tylko makówek to chyba próżno szukać na rynku; prędzej człowiek kokę znajdzie wśród kiści bananów ;)
U mnie też kiedyś się na Wigilię robiło śliżyki i jak pamiętam, to było jakoś tak:
robi się ciasto drożdżowe, wałkuje na placek i ten placek się kroi na takie kwadraciki 1,5 x 1,5 cm, na blachę i piecze. Takie dosyć chrupiące wychodzą, jak trochę poleżą, to naciągają wilgoci z powietrza i robią się takie czerstwe :( . A do tego w wersji mojej rodziny było mleczko makowe :P – mak się dwukrotnie mieli (chyba go trzeba przedtem ugotować?), a potem zalewa wrzątkiem, słodzi do smaku i dodaje aromat migdałowy.
Jak ktoś chce dokładny przepis, to mogę poszukać i się dopytać w rodzinie :) .
Leśna Zmoro, te kwadraciki 1,5 na 1,5 cm to jednak nie dla mnie robota (rozumiesz, ja sobie ostatnio upraszczam życie, i np. pierogi lepię wielkości poduszki ortopedycznej), choć mleczko makowe brzmi słodko :)
Kanionku, kozy to pewnie zasmakują bardziej w owsianych… I pewnie zdrowsze dla nich będą :)
Leśna Zmoro :) U nas śliżyki w kształcie kopytek :) I na początku są miękkie, ale po dwóch dniach już kamiennie twarde, i potrzebują czasu żeby namoknąć w kompocie. Maku już nie mielę, okazało się, że gotowa masa makowa z Bakallandu ma najbardziej zbliżony smak do tego co u nas się robiło. Inne są za bardzo perfumowane :/
A ta masa z Bakallandu nie zawiera przypadkiem oleju palmowego i/lub syropu glukozowo-fruktozowego? Bo mnie już wkurwia, że WSZYSTKO jest teraz z syropem i palmą. Chciałam kupić koncentrat barszczu, wiecie, taki “swojski”, co się go rozcieńcza wodą, sypie garść majeranku, i można tym popijać pierogi, i nie trzeba gotować od razu całego gara barszczu. No i kiedyś ten koncentrat składał się z zagęszczonego soku z buraków, soli i chyba kwasku cytrynowego, czasem tez zawierał sok jabłkowy. A teraz jest słodzony syropem glukozowo-fruktozowym, bo przecież wcale nie mamy w Polsce zatrzęsienia jabłek, czy choćby zwykłego cukru, ich mać. O, albo kiedyś kupowałam kostki rosołowe, jak każda kobieta, która czasem musiała na szybko zrobić zupę lub sos, ale od dawna już ich nie tykam, bo cały tłuszcz w nich zawarty to olej palmowy. Czy on jest zdrowy, czy nie, ja pieprzę olej palmowy z powodów czysto ideologicznych.
Masz rację, owsiane jednak będą lepsze. Przysięgam, że w tym roku w końcu je zrobię, może nawet nie tylko dla kóz.
Dolmik, teraz dopytałam mojej Mamy i u nas też jednak śliżyki się robiło jak kopytka (już kilka-kilkanaście lat ich nie było na Wigilii i tak sobie zaczęłam uzupełniać luki w pamięci jak to się mogło robić no i mi wyszły te kwadraciki). Pomysł z gotową masą bardzo fajny, tylko czemu ona musi być z rodzynkami :( .
Kanionku, oleju palmowego tam nie ma. Jakiś cukier inwertowany jest w skórce pomarańczowej i pewnie trochę syropu g-f też. Ale głównie cukier. Ja toto spożywam raz do roku, więc raczej się nie otruję :) Barszczyk piję też tylko z tej okazji i z proszku… Nie czytam składu :) Kostki rosołowe błąkają mi się po szufladzie i też pewnie zużyję albo nie, bo jakoś zastosowanie mi się skurczyło…. Lubczyk robi robotę :D
Leśna Zmoro, rodzynki są, bo ja je luuubię…. :D Ale nie za wiele, bo jakoś mało mi się ich trafia…
Idę sobie nałożyć śliżyków, bo już chyba zmiękły – drugi rzut :)
Ściskam już prawie poświątecznie!! :*
Wam wszystkim też najlepszego! Ale macie śnieg, wcale nie błotko, jak u nasz, no.
Mnie też delikatnie próbuje najść pozytywność, wiążę to z suplementacją kompleksem witamin z grupy B, albo już nie wiem :) Święta ignoruję, spokojnie pracuję.
Żebym ja była taka zdyscyplinowana! Znalazłam w apteczce opakowanie wit. B12 szybkim krokiem zmierzające do linii mety (data ważności to się nazywa), więc położyłam je na stole, z zamiarem niezmarnowania. To było miesiąc temu, a z opakowania zniknęły dopiero trzy tabletki. Może powinnam je do łyżek stołowych poprzyklejać, to codziennie bym jedną zjadła.
Tak, dzisiaj już mamy śnieg. Wczoraj się topił, ale dzisiaj nadrobił straty i nadal popaduje.
Jem takie, co się nazywają Alanerv, mają te z grupy B, do tego E, selen i kwasy gamma linolo coś tam. Są wielkie, owalne, różowe i elastyczne, i chyba w związku z tym jakoś tak trudno je przegapić :)
śnieg robi swoje, atmosferę znaczy …dobrego wspólnego czasu Wam wszystkim i pogodnego podjadania tego co nagotowałaś )) draoię wirtualnie całe stado po karczkach a koty i pieski przytulam.
A kto przytuli gąąąąąskę? :D
Uściski od nas i wszystkiego dobrego, Teatralna :)
Oo tak, tak! Tego akordeonu ze wszechświatem życzę i barszczowego błogostanu wraz z dobrostanem Tobie i całej Oborze. Koziołych Świąt!
KOZIOŁYCH! Wiedziałam, że Ty to wymyśliłaś (próbując sobie przypomnieć w którym roku, stwierdziłam z niemałym zaskoczeniem, że my się tu już prawie pięć lat znamy!), ale nie mogłam sobie przypomnieć JAK TO SZŁO.
Akordeonu ze wszystkim, co nam przyniesie los :)
Najkozich Świąt, Kanionku!
Najkozich, Ange!
Nie znoszę śniegu, ale oczywiście na zdjęciach wygląda przepięknie. JAK WSZYSTKO CO ZŁE (np. zła macocha z Kopciuszka).
Ciepłych, pysznych i spokojnych Świąt, a na Nowy Rok – żebyśmy go zaczęli i skończyli zdrowi, weseli i w tym samym składzie!
“na zdjęciach wygląda przepięknie. JAK WSZYSTKO CO ZŁE” – czyli w sumie mogę się cieszyć, że na zdjęciach zawsze wychodzę paskudnie? (tak sobie tłumaczę, że to tylko na zdjęciach, bo przecież w lustrze w łazience jakoś tak korzystniej, dopóki nie przypomnę sobie, że to nie są zalety mojego pyska, tylko żaróweczki 25W).
Tak, obyśmy wszyscy zdrowi i weseli, a co do składu, to się zgadzam, ale może jednak bez śniegu. Ja wiem, że w Warszawie jest zielono, bo Mitenki mi dzisiaj zdjęcie wysłała, ale u mnie ciężkiego śniegu nawaliło tyle, że wózkowi do siana przydałyby się szerokie płozy, a nie kółka.
Zdrowia, energii, radości, miłości, pysznego jedzenia. Wspaniałego dziś, jutro i pojutrze. Najwspanialszego zawsze i wszędzie. Z wyrazami szacunku i podziwu.
Droga Wy/raz – z najserdeczniejszą wzajemnością :)
(Po czterdziestce odkryłam, że wystarczy mi życzyć zdrowia, bo gdy czuję się dobrze, to energia, radość i wszystko inne przychodzi samo i bez trudu. Mogę pchać taczki, gotować bigosy, skakać z pieskami po balotach i bezgranicznie kocham cały świat :D).
Kanionku drogi – zobaczysz , co odkryjesz po pięcdziesiątce….. Wszystko przed Tobą !! Zdrowego i spokojnego sprzątania koziarni nr 1 życzy Ania B.
“zobaczysz , co odkryjesz po pięcdziesiątce” – co, że nawet życzenia zdrowia już nie pomogą? :D A no tak, jest jeszcze menopauza i owszem, boję się. Zwłaszcza że i bez tego miewam “nastroje” i “uderzenia” (głównie głupich pomysłów, które uderzają mi do głowy, pukają jak ułan w okienko, a ja durna zawsze otwieram!).
Jednak każdy starzeje się inaczej. Moja Mama, która ma za sobą dwie bardzo poważne operacje zaliczone w ostatniej ośmiolatce, ma wciąż ogromny zasób nie tylko sił i energii, ale przede wszystkim chęci i dobrej woli. No ale Mama jest z gruntu i na wskroś dobrym człowiekiem, co bliźniemu ostatnią koszulę nie tylko odda, ale jeszcze upierze i wyprasuje. Całe życie zapracowana, zabiegana, zakrzątana, ale jej kręgosłup ma 30 lat, podczas gdy mój ma osiemdziesiąt. Nie no, setkę co najmniej, bo moja dziewięćdziesięcioletnia Babcia ma kręgosłup w lepszym stanie. I nikomu nie trzeszczą kolana!
A dziękujemy, posprzątaliśmy dzisiaj może jedną czwartą Jedynki, czyli w zasadzie tylko porodówkę, w której ściółka była już tak wysoko, że siano w paśniku mogłam kolanem upychać. Zrobilibyśmy więcej i nawet się na więcej nastawialiśmy, aleśmy zapomnieli, że teraz to dzień się kończy najpóźniej o szesnastej. Jutro prawdopodobnie kolejne komnaty Jedynki, o ile Kanionek stanie na nogach. Dzisiaj obudziłam się – dla odmiany – z bólem w odcinku piersiowym, ale się nie migałam od sprzątania, bo mam już dość tych ciągłych awarii, a od samego bólu jeszcze nikt nie umarł, więc jestem pełna optymizmu co do mojego performensu jutro, a dobry humor podbija mi modro kapusta, kórej ugotowałam sobie dziś cały garnek i co chwilę podjadam (tym razem zmieliłam goździki i jest o niebo lepiej).
Kamionku, Wam obojgu życze dobrych świąt. Radości, miłości, cierpliwości do świata i odpoczynku oraz zdrowia. Ściskam serdecznie
Kanionku miało być😚
Mogę być Kamionkiem, Koninkiem, byle nie Kminkiem! Kminku jakoś nigdy nie lubiłam.
Dziękuję, Jolu, i Tobie również życzę wszystkiego dobrego :)
I ja dołaczam z zyczeniami, zdrowia bo wiadomo drozsze od pieniedzy, a potem szczescia, szczescia i szczescia. Zeby sie szczescilo, bo jak czlowiek ma to SZczescie (przez duze SZ) to takie drobiazgi jak uroda, madrosc i reszta nie jest do zycia niezbeda ;-) bo sie mu zycie sciele do nog, a zamierzenia realizuja ot tak, niewiadomo nawet jak i kiedy. Choc do tej pelni dobrzy, sredeczni przyjaciele i pomocne dlonie bardzo sie przydaja. Zycze wiec tego wszystkiego razem.
Piekne macie Kanionku widoki za oknami. Ja bez wypiekow i urobku w kuchni. Swieta w pracy na emigracji, za oknem plus 10 i pogoda swietna, bo nie pada. Co juz wystarczy, by uznac, ze to udany dzien.
Ooo, gdy nie pada (cokolwiek), to jest piękny dzień! Oraz gdy nie wieje. Nie cierpię wiatru.
Widoki zaraz się u nas zmienią – już znowu odwilż, na jutro prognozy wieszczą coś blisko pięciu stopni, więc przykro mi, ale Swięta czy nie święta, na jutro mamy zaplanowane sprzątanie części jedynki. Koziarni nr 1, znaczy się. Musimy się z ostatnim sprzątaniem wyrobić przed poważnymi mrozami, a styczeń lubi sobie skuć wszystko lodem nawet na dwa tygodnie, więc…
Bez pomocnych dłoni pana Zbynia z sąsiedniej wsi zaoszczędzimy co prawda złoty pieniądz, ale pewnie z tydzień nam ze wszystkim zejdzie. Ale mnie się wszystko podoba, dzisiaj mam wspaniały dzień, nic mnie nie boli, mam ciśnienie godne człowieka, zrobiłam dużo rzeczy i nadal mam zapasik energii (oraz barszczu), więc nie wiem co to za czary, ale jestem zadowolona (może Wasze serdeczne życzenia to sprawiły).
Kochana Modra, cieszę się, że do nas zaglądasz, a oprócz “zdrowych i wesołych” życzę Ci – może przede wszystkim – żebyś jak najszybciej mogła wrócić do siebie :-*
Koziołych Świąt! Od prawej do lewej i z powrotem! Ja po maratonie przygotowań, podejmowań u siebie (Wigilia) oraz wizytach wreszcie zaległam przed telewizorem, kindlem i kanapką ze szczypiorem :).
Serdeczności świąteczne dla Kanionków i całęj społeczności Obory!
Hi hi, ja sobie w tym roku znowu zamroziłam szczypiorek i właśnie mi przypomniałaś, że go mam. Uściski :)
Zdrowych i fajnych Świąt i PoŚwiąt. Całkiem nieźle, że się prawie kończą, jeszcze tylko jedna tura gości i …. nie wiem co.
Czy wiecie Koziarnio Droga, że nasza służba zdrowia ma specjalne procedury na wypadek zgłoszenia się pacjenta pogryzionego/podrapanego przez jakiekolwiek zwierzę? Formularz ze 100 pytaniami do Sanepidu, skierowanie do poradni chorób odzwierzęcych i od razu zastrzyk p.tężcowi. I przy tej okazji można sobie za friko zrobić szczepienie p.tężcowi “stałe ” tj zapewniające odporność na 8 lat. Czyli za miesiąc i po kolejnych 6 zastrzyk powtórzyć. A to wszystko z powodu kiciuni, co to ją przez smoczek karmiłam i do weterynarza wiele razy wozilam, imię jej nadalam. A ta mi twarz podrapala i rękę ugryzła.
Oby Wam się takie rzeczy nie zdarzaly!
No więc ja nie rozumiem kotów, i wiem, że Ciociasamozło ma na to wszystko jakieś wytłumaczenie, ale koty albo w ogóle nie ostrzegają o swoich zamiarach, albo robią to tak subtelnie i na jedną ósmą sekundy przed rozszarpaniem człowiekowi tętnicy udowej, że to po prostu nie do przewidzenia jest.
Ale ze służby zdrowia w Twoim regionie to jestem dumna, jakbym ją sama stworzyła! Zajęli się Tobą z taką starannością, jakbyś stoczyła walkę z tygrysem syberyjskim, a do poradni wpełzła ciągnąc za sobą jedna nogę, a drugą taszcząc pod pachą. Szacun i niedowierzanie :)
Prawda? Tym bardziej, że był to dzień wigilijny, pani doktor i pani pielęgniarka były mną zajęte (ja sama miałam jeszcze dużo roboty i złą byłąm bo czas to wiadomo i jeszcze po szczepieniu ramię mnie bolało!). Ale to może dlatego, że … oj nie, to dobre kobiety są!
A tutaj ciekawy tekst dla hobbystów myślicieli:
http://laboratoria.net/pl/home/Dlaczego%20nie%20wiadomo%2C%20czy%20wi%C4%99kszo%C5%9B%C4%87%20publikowanych%20bada%C5%84%20jest%20jednak%20prawdziwa%3F;16495.html
I teraz jak wierzyć w “twarde dowody” ?? Wychodzi, że można sobie wybrać dowolną opcję i zawsze obronimy swoją tezę – naukowo. Wystarczy przyjąć odpowiednią metodę jej mierzalności. Bardzo mi się podoba efekt hipotez fałszywych. Przy czymś podobnym spotkałam się w temacie co jeść i w reklamach.
Toż przecież pisałam o tym samym, tylko trochę inaczej ujętym problemie, już dobrze ponad rok temu. Możliwe, że podałam nawet link do artykułu, którego teraz oczywiście nie odkopię, ale zasadniczo – chodziło o to, że rocznie wychodzi ileś tam tysięcy publikacji naukowych dotyczących badań, których wyniki przeczą jedne drugim (przykładowo: w jednym badaniu może “wyjść”, że łączenie herbaty z cytryną jest szkodliwe dla zdrowia, a w drugim, że nie jest, i każdy zespół badawczy sobie publikuje “na zdrowie” i nikt tego nie weryfikuje, bo to byłby ogrom mrówczej pracy). I często, niestety, nie chodzi o tak błahe zagadnienia, jak słynny dylemat “czy można w sałatce łączyć ogórka z pomidorem”.
Wspominałam też o tym, jak lobby tytoniowe (głównie American Tobacco) w pięknym stylu załatwiło kwestię swobody obrotu papierosami elektronicznymi w Europie, i tutaj też z pomocą przyszły “wyniki badań niezależnych ośrodków”, ha ha, i dziwnym trafem wyników innych “niezależnych ośrodków” nie wzięto pod uwagę, bowiem całkowicie przeczyły one tezom przepychanym przez wspomniane lobby.
I gdy po raz pięćdziesiąty widzę nagłówek w gazecie krzyczący: “E-papierosy bardziej szkodliwe od zwykłych papierosów?!”, to mnie krew zalewa, tak z powodu “dziennikarzy” bezmyślnie stosujących technikę “copy-paste”, jak i dlatego, że wiem kto i dlaczego za tym stoi. Z tego samego powodu (kasa, misiu, kasa) przez dwie dekady wciskano ludziom margarynę jako “zdrową alternatywę dla masła”.
Jak żyć w tym zakłamanym świecie? Powoli i ostrożnie. I wiecznie drążyć, czytać, doszukiwać się i upewniać. Albo pieprzyć wszystko i się nie denerwować, bo przecież stres jest najskuteczniejszym z seryjnych zabójców. A może to był rak…? Nie, czekaj, chyba otyłość. Albo cukrzyca. No kurwa nie wiem!
(Pardąsik, poniosły mnie kopytka).
ludki kochane… mama coś mi bredzi, że na jakimś kanale “dom+” (?!?!?!? nie mam tv) był program o Ani co mieszka na odludziu i hoduje kozy… mama się upiera, że to o Kanionku było…
prawda to?
no i wszystkim wszystkiego koziego w Nowym Roku! :)
To niestety nie był Kanionek, tylko Ranczo Pogorzała spod Malborka.
Uff, już się wystraszyłam, że byłam w telewizji i nikt mi o tym nie powiedział!
O Kanionku to najprędzej usłyszycie w programie “Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie” (był kiedyś taki program w TV): “Kobieta w wieku średnim, o aparycji niewartej wspomnienia, wyszła z lasu i nie wróciła. Zdesperowany małżonek, któremu kozy zjadły ostatnią koszulę, prosi o informacje wszystkie osoby, które mogą coś wiedzieć o miejscu pobytu Kanionka”. Buhahaha!
Tymczasem ogłaszam sukces i zwycięstwo na polu walki z gównem: skończylismy dzisiaj Wielkie Sprzątanie Przedzimowe, a teraz każdy siedzi skulony w swoim kącie i liże rany. Ja liżę głównie palec, w który się wczoraj zacięłam nożykiem do kopytek (bo mam na warsztacie również akcję “Wielkie Przedporodowe Korygowanie Kopytek”), ponieważ językiem do obolałych pleców nie sięgam, a szkoda. Mogłabym się, co prawda, posmarować smalcem, i wtedy pieski zrobiłyby mi masaż pleców, ale istnieje też ryzyko, że wskutek nadmiernej ekscytacji wyżarłyby mi z tych pleców nerki i żeberka.
Ale jestem szczęśliwa! Czystej słomy w koziarniach po kolana (i tak udepczą do poziomu kostek), pogoda – jak na grudzień – piękna, kozy prawie całą dobę sterczą na zewnątrz, bo też im się podoba, małżonek już liczy ile zaoszczędzimy na opale i że może na kostkę masła wystarczy, no żyć nie umierać :D
I nagrałam Wam filmik z kurą.
Najkoziejszego!
Ooo, bardzo lubię filmy drobiowe, kaczki, kury, gęsi…
Wszystkiego najkoziejszego w oficjalnym Nowym Roku!
Najkoziejszego i – specjalnie dla Ciebie – najdrobiowego! Filmy już są (w nowym wpisie), a kto wie, może W KOŃCU w tym nowym roku będę miała okazję nagrać film z gąsiątkami? Może te Meliny trzeba na jakiś kurs wysłać? Wychowanie do życia w rodzinie?
no tak obstawiałam, że Kanionek za skromny, żeby się do TV pchać i tłumaczę to mamie, a ona: ale ta babka była bardzo skromna… XD
no cóż… widzę nowa notka, to lecę tam :*
A żeby tam skromność. Ja to się nie mam czym chwalić, ale moje kozy są najpiękniejsze na świecie i ja bym im kariery w telewizji nie odmówiła, tylko że chyba trema z nerwicą by mnie zjadły i kamerzysta musiałby stąpać po moim trupie :D