Seler, mydło i powidło, czyli tak krawiec kraje
Miało padać. Jak z cebra. Całymi godzinami. I figa z makiem i złamanym parasolem. Słońce świeci codziennie, staw paruje, ptaszki jakieś latają, muchów różnych pełno, psy i koty na sianie brzuchy opalają, i to ma być piździernik? Zero poszanowania dla odwiecznych tradycji. I szliśmy sobie wczoraj leniwym spacerkiem, ja, małżonek i pieski, na randkę z leśniczym w sprawie dłużycy na
Czytaj dalej